Marta Matyszczak, Morderstwo w hotelu Kattowitz, Wydawnictwo Dolnośląskie 2019.
Seria „Kryminał pod psem”
Gucio powrócił w szczekającym i pełnym humoru stylu – w swoim stylu. Wraz z właścicielem, prywatnym detektywem Szymonem Solańskim i jego przyjaciółką dziennikarką Różą Kwiatkowską wyrusza na poszukiwania kolejnego „złego złoczyńcy”, próbując, przy okazji, poukładać życie prywatne opiekunów. Czy tym razem mu się uda i finał okaże się szczęśliwy? By poznać odpowiedzi na te pytania, zachęcam do lektury książki – piątej części cyklu „Kryminał pod psem”, a póki co zapraszam do przeczytania recenzji!
Morderstwo gwiazdy muzycznej w śląskim hotelu Kattowitz jest szeroko komentowane przez media i mieszkańców miasta. Nic dziwnego – niecodziennie w niezbyt luksusowym hotelu dochodzi do pełnej zagadek śmierci popularnej DJ Dzidzi. Szymon, Róża i oczywiście Gucio wyruszają na ratunek nowej właścicielce domu gościnnego. Matka Róży – ceniona w swojej dziedzinie lekarka postanowiła bowiem porzucić medycynę i zostać bizneswoman. Początek jej kariery w hotelarstwie nie jest łatwy… W śledztwie toczonym równolegle przez policję i biuro detektywistyczne Solańskiego pojawia się coraz więcej niejasności i zaskakujących zbiegów okoliczności.
Wyjątkowe trio – dwa człowieki i pies – wpada w sam środek (lokalnego) showbiznesu, internetowego hejtu, popularności, wirtualnych relacji. Po płaszczykiem kryminalnej komedii, ustami nie do końca rozgarniętych, prostych Ślązaków, dwóch przyjaciół Alojza i Piotra, Marta Matyszczak przekazuje prawdy dotyczące świata w sieci. Pokazuje, co dzieje się z człowiekiem, gdy zyskuje złudne poczucie anonimowości w Internecie i jakie negatywne emocje może budzić dyskusja w komentarzach…
– Ja to chyba jestem z innej epoki.Wyłączył komputer i poszedł do domu. Wolał pokłócić się z Kusiową z piętra wyżej. Przynajmniej miała odwagę powiedzieć mu prosto w twarz, że jest starym idiotą.
Poszukując mordercy, bohaterowie próbują poukładać życie osobiste. Czytelnicy poprzednich części serii, szczególnie ostatniej Zło czai się na szczycie, wiedzą, że Solański zakłócił ceremonię zaślubin Róży i jej partnera. Przerwać ślub, a powiedzieć o swoich uczuciach i doprowadzić sprawę do końca… Cóż, w przypadku Szymona to długa i wyboista droga. Na szczęście ma u boku wiernego towarzysza. Gucio zrobi wszystko, by jego ukochany Pan zaznał wreszcie odrobinę szczęścia. Zwłaszcza, że w tej części wychodzą na jaw tajemnice związane z tragicznie zmarłą żoną detektywa.
Tak jak we wszystkich częściach serii przez wydarzenia w powieści czytelników prowadzi dwóch narratorów – wszechwiedzący i pierwszoosobowy. Najbardziej lubię te fragmenty, w których rzeczywistość opisuje Gucio – kundelek przygarnięty przez Solańskiego ze schroniska. Ze swoją psią naiwnością i prostotą, której często brakuje ludziom, przedstawia otaczający go świat i prowadzi (momentami własne) śledztwo. Dosłownie, jak przystało na porządnego psa, ma nosa. Ma nosa do ludzi i przestępców. Czy to on przemierzając katowickie uliczki wytropi mordercę gwiazdki sceny muzycznej?
Morderstwo w hotelu Kattowitz to gwarancja dobrego humoru, ale i chwil grozy. Powieść jest doskonałą propozycją i dla miłośników kryminału, i komedii, a także dla psiarzy, którzy bez szczekających czworonogów nie wyobrażają sobie życia. Jeśli jeszcze nie znacie Gucia, koniecznie nadróbcie poprzednie części. Śląsk kryje przed Wami wiele kryminalnych tajemnic… Odkryjcie je wraz z tym uroczym kundelkiem!
Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz do recenzji!
Autorce dziękuję za piękną dedykację!
Guciowi dziękuję za pieczątkę!