Małgorzata Lis, Miłość, pies i czekolada, Wydawnictwo eSPE 2021.
Patronat Dropsa Książkowego
Mam ochotę krzyknąć: nareszcie! Nareszcie ktoś zauważył osoby z mózgowym porażeniem dziecięcym. Nareszcie ktoś napisał książkę, w której osoba z MPD nie jest poboczną postacią, a ważną, drugoplanową bohaterką. Nareszcie ktoś napisał, jak boli fizycznie i psychicznie życie ze spastyką, innymi dolegliwościami i ograniczeniami, jak życie z MPD naznacza nie tylko osobę porażoną, ale i całą jej rodzinę. A w tym wszystkim są jeszcze psy, książki, czekolada i miłość. Czy mogłam nie objąć tej powieści patronatem? Sami widzicie!
„Miłość, pies i czekolada” to kolejna boska powieść w dorobku Małgorzaty Lis. Tym razem pisarka przedstawia nam Beatę – bibliotekarkę, której największymi problemami są tusza, utrata pracy i brak partnera. Jednego dnia jej życie zmienia się o 180 stopni. Traci ukochaną posadę, a w jej rodzinnym domu pojawia się pies. Urocza sunia staje się przyczyną niespodziewanego spotkania na bałtyckiej plaży – i zakochania od pierwszego wejrzenia. Relacja z Rafałem nie będzie łatwa. Budowanie na skale wymaga szczerości, a na tę Beata nie może liczyć, przynajmniej nie do końca… Przypadek sprawia, że odkrywa jego największą tajemnicę…
Spacery z psem, czekolada i dobra książka to sposoby Beaty na problemy. Ucieka do swojego pokoju, w swój świat. Świat, w którym ważny jest Bóg – wiara w Jego obecność i wsparcie. Wiara w Jego plan. Mam jednak wrażenie, że w tej powieści Małgorzata Lis nie poświęciła aż tyle miejsca na opisywanie praktyk religijnych czy rozmów z Panem Bogiem jak w poprzednich książkach. Relacja z Panem Bogiem ukryta jest w codzienności, a postępowanie Beaty, jej wybory i uczynki, świadczą o tym, że kieruje się w życiu przykazaniami i prawdami zawartymi na kartach pisma świętego.
Zwykłam mawiać, że ile porażonych mózgów, tyle objawów, problemów, bólu. Każde dziecko, a potem dorosły, inaczej walczy ze swoim niedoskonałym mózgiem. Z niedoskonałościami swojego ciała i umysłu. Asia, jedna z bohaterek, ma czterokończynowe porażenie, porusza się na wózku inwalidzkim. Spastyka paraliżuje jej nogi, ręce, utrudnia mowę, po prostu funkcjonowanie. Ale uszkodzone nerwy nie uszkodziły najważniejszego – nerwu miłości. Potrzeby kochania i bycia kochaną. Przez rodziców, dziadków, chłopaka… Osoby z MPD, niezależnie od tego, czy są samodzielne, czy nie, mają potrzebę miłości: przyjmowania i dawania. Pani Małgorzacie serdecznie dziękuję za poruszenie tego wątku, za zwrócenie uwagi na to, że jesteśmy – porażeni chęcią życia, kochania i bycia kochanymi.
Książkę czyta się bardzo szybko – to zasługa nie tylko fabuły i kreacji postaci, ale i narracji – pierwszoosobowej. Historia opowiadana jest zarówno z perspektywy Beaty, jak i Rafała. Dzięki temu czytelnik lepiej poznaje bohaterów i ich światy, które próbują połączyć się w jeden. W dodatku powieść wyróżnia cudna okładka i psie akcenty na początku poszczególnych części. Uwielbiam takie detale!
„Miłość, pies i czekolada” to lektura obowiązkowa dla romantycznych dusz, które uwielbiają zaszyć się z książką pod kocem, z czymś słodkim w zasięgu ręki i psem przy nogach. Ta opowieść niesie nadzieję – na miłość, na słodkie dni i na ciepło w sercu – nie tylko od zimnych nosków.