„Skrawek pola” – Kasia Bulicz-Kasprzak (#MamaDropsaCzyta)

Read More
skrawek pola

Kasia Bulicz-Kasprzak, Skrawek pola, Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2021.
Saga wiejska
#MamaDropsaCzyta

Dziewięć rzeczy powinno być tajemnicą: bogactwo, kłótnie, rodzina, religia, zdrowie, romanse, prezenty, honor i hańba.

Dwa tygodnie temu miała miejsce premiera najnowszej powieści Kasi Bulicz-Kasprzak „Skrawek pola”. Praca nad tą ważną książką w życiu Pisarki trwała rok, ale właściwie Kasia pracowała nad nią przez całe życie, bowiem kanwę cyklu stanowią dzieje jej rodziny. A niełatwo jest przemienić życie w powieść – o czym wyznaje w posłowiu. Skorzystałam więc z zaproszenia Autorki do Muratyna, wsi w gminie Łaszczów, która jest pierwowzorem Tynczyna. Co ciekawe, niedaleko mieszkali też i moi Dziadkowie ze strony Mamy.

„Skrawek pola” to fenomenalna powieść o życiu mieszkańców wsi polskiej z początku XX w. Rytm ich życia wyznaczały pory roku. Książka opowiada o ich ciężkiej, mozolnej pracy, wzajemnych relacjach, często bardzo skomplikowanych, uczuciach, emocjach, o trudnych wyborach życiowych, o różnych obliczach miłości, przestrzega, do czego może doprowadzić nienawiść i zazdrość oraz nieszczęśliwa miłość, o sile przyjaźni, o zdradzie, o wyparciu się dziecka, o kłamstwach małych i wielkich, o dylematach moralnych a wszystko to na tle malowniczej przyrody i wydarzeń historycznych. Zapraszam zatem do lektury mojej recenzji.

Gdybyśmy mieli choć skrawek pola więcej…Ziemia taka jest, że gdy ją kochasz, ona kocha ciebie dwa razy tak mocno. Dlatego mówimy na nią „matka”. Gdy masz pole i o nie dbasz, wyżywi ciebie i twoje dzieci, i dzieci ich dzieci. A jak o ziemię nie dbasz, wtedy czarna bieda.

Zacznę od tego, że powieść urzekła mnie stylem, a właściwie stylizacją archaizującą i językiem, którym znakomicie i z rozmachem Pisarka namalowała obraz wsi – nie zawsze sielski i anielski, ale realistyczny i prawdziwy aż do bólu: radosny, ale i smutny,  poruszający, wstrząsający, nasycony dramatami i tragediami ludzkimi, biedą, trudami życia codziennego, tęsknotami za lepszym jutrem. Kilka też ślicznych i wzruszających obrazków pozostanie na zawsze w moim sercu. Pisarka zatrzymywała się na jednej scenie, „której życzyłby sobie niejeden malarz” i malowała cudnie słowami. Pragnęła ocalić małą ojczyznę od zapomnienia.

Oto śliczny chłopiec w krótkich lnianych spodenkach i słomkowym kapelusiku, a obok niego siostra, osłonięta szalem, tak, że jej twarzy nie widać. Wokół ziemia czarna, pokreślona zielonymi kreseczkami wschodzących roślin. Malec zajęty zabawą, dziewczyna patrzy na chłopca. Obok drzemie opiekunka, z opuszczoną głową, opleciona jasnym warkoczem, brudne bose stopy przełożyła jedną przez drugą. W plamie słońca, jedyny ucieszony upałem, leży kot. Spod przymkniętych powiek obserwuje świat (…). A w oddali dworek z ganeczkiem oplecionym winem i stara lipa.

(…) łąki wyglądały jak morze o barwnych falach. Delikatny majowy wietrzyk kołysał wysokimi trawami i rosnącymi między nimi najprzeróżniejszymi kwiatami. Kołysały się różowe firletki, żółte jaskry, niebieskie niezapominajki. Koniczyny wymachiwały swoimi pomponami, jedne białymi, inne czerwonymi, różowymi czy żółtymi. Srebrzyły się w słońcu wiechcie kupkówki, złociły ogony tymotek. Bystre oko wypatrzyło miedzy trawami fioletowe kukawki.

 W powieści Autorka opisała losy trzech przyjaciółek: Zosi Kornelowiczówny, Agaty Lipczewskiej i Anieli Połaj, ich rodzin, które  łączyła miłość i pewna tajemnica, a dzielił status majątkowy oraz nienawiść, zawiść, zazdrość. Ich losy się wzajemnie przeplatały. Na kartach powieści dojrzewają a życie uczy je więcej rozumieć, inaczej wartościować i żyć w miarę świadomiej. Występuje tu także cała plejada bohaterów: dobrych i złych, którzy wzbudzają w nas całą gamę uczuć i emocji – od sympatii po niechęć, złość. Bohaterowie są bardzo ciekawie wykreowani, są prawdziwi, żywi – tacy z krwi i kości. Ich charakterystyki są wzbogacone o rys psychologiczny. Jakże pomocny jest zamieszczony na końcu książki spis postaci. Przyjaciółki poznajemy w wieku dziecięcym i obserwujemy, jak na kartach powieści, rosną, dojrzewają, przeżywają pierwsze uniesienia, poznajemy ich tęsknoty, marzenia, pragnienia i problemy. To, co je łączy bez względu na status majątkowy, to pragnienie miłości, serdeczności, szczęścia i lepszego życia. Stajemy się świadkami ich decyzji i poważnych wyborów życiowych. Często dorośli mieli na nie wpływ, a nawet je podejmowali wbrew oczekiwaniom dzieci. Nie liczyło się szczęście dzieci, tylko to, co ludzie powiedzą. Musiało być tak, jak nakazywała tradycja i aby uniknąć kary boskiej. Wśród chłopów byli bogaci, biedniejsi i bardzo biedni dorabiający we dworze i tęskniący za skrawkiem pola, żeby głód nie zajrzał w oczy rodzinie. Ich dni były wypełnione ciężką pracą w polu od świtu do nocy. Jakże ten czas mijał! Jakby był przędzą, którą zręczna prząśniczka nawijała na wrzeciono – smyk, smyk i już zima mija, nadchodzi wiosna, smyk, smyk, jest już jesień i kolejna zima, smyk, smyk i znów lato.   

Jedni byli bardzo gospodarni, zaradni, dorabiali się a inni niegospodarni, nic im nie wychodziło, stąd rodziła się w nich zazdrość, zawiść, złość, narzekali, załamywali się. Nie zawsze mogła  im pomoc ciotka Leonka, zielarka. „Dla pana nigdy nie byłeś człowiekiem. durniem, chamem, nierobem, zwierzęciem to i owszem, ale człowiekiem nigdy”. Bogactwo  też nie zawsze szło w parze ze szczęściem. Widać to na przykładzie Zosi, panienki z innego świata, którą przyjaciółki pokochały za jej dobroć i serdeczność. Zabrakło jej prawdziwej miłości ze strony bliskich. dziewczyna przelała ją na zwierzęta. Wzruszały mnie jej rozmowy z braciszkiem Heniem na temat ojczyzny i jej historii. Życie chłopów to nie tylko ciężka praca. Poznajemy też rozrywki we wsi, razem z bohaterami uczestniczymy w potańcówkach, tańcach, różnych obrzędach: swaty, wesele, przyśpiewki, zaloty, flirty. W powieści , jak już wspomniałam, mamy dużo różnego rodzaju ciekawych opisów: cerkwi, karczmy, domostw, dworu „lokalnej perły architektury”, pól, sadów, zagonów uprawnych ale i ubiorów codziennych i od święta. Smakujemy potrawy w różnych domach i na weselu. Poznajemy przekazywane z pokolenia na pokolenie obrzędy, obyczaje, zwyczaje, tradycje. Pisarka wiernie oddała mentalność chłopów, ich zacofanie, wiarę w zabobony, w karę za grzechy – wielka wojna wybuchła przez grzech ciężki jednej z bohaterek. A plotki kochali nade wszystko, bez względu na płeć.

W powieści można też dostrzec motyw patriotyczny, który przejawia się w miłości i przywiązaniu chłopów do ziemi, nawet do skrawka pola, nienawiści do zaborcy, radości, że wielka wojna, czyli pierwsza wojna światowa, da nadzieję na niepodległość. Zosia uczyła braciszka, że „bić się za ojczyznę jest powinnością każdego mężczyzny i patrioty, ale w tej wojnie walczyli tylko zaborcy, krwiopijcy, którzy doprowadzili Rzeczpospolitą do upadku”. Ojciec zdążył przekazać córce miłość do własnego kraju, tęsknotę za nim i marzenie „o wyrwaniu się spod carskiego buta”. Ale z drugiej strony wojna wywoływała strach, panikę, gdyż niosła ze sobą śmierć, choroby i wszelkie nieszczęścia. Po cóż ta wojna wybuchła? Wiadomo przecież, że przyniesie tylko łzy żon, matek, rodziców i dzieci. Nic więcej. Słyszycie pany rosyjskie, niemieckie, angielskie i francuskie? Jak w powieści została ukazana wiosna w wolnej Polsce po 123 latach zaborów? Czy spełniła pokładane nadzieje bohaterów? Jak odbiła się na bohaterach wojna polsko-bolszewicka w 1920 roku? o tym tez jest mowa w powieści.

Wspomniałam wcześniej, że bohaterowie powieści tęsknili za lepszym życiem i wyprawiali się po lepszy los, „szczęścia i bogactwa szukać”, w głąb Rosji, jak Teofila z mężem i synem. Czy faktycznie ich los się tam odmienił? Innym z kolei marzył się „amerykański sen”. Jakie doświadczenia przywiózł Wawrzek z Ameryki? O tym już przeczytacie w powieści.

Mimo wielu postaci i wątków „Skrawek pola” czyta się bardzo szybko. Opisy absolutnie nie nużą, tylko podsycają ciekawość. Tekst jest podzielony na rozdziały, które zaczynają się od definicji jakiegoś przedmiotu, fragmentu wiersza, przyśpiewki, przepisu kulinarnego, objaśnienia tańca. Każdy rozdział jest opatrzony datą, co pozwala odnaleźć kontekst historyczny. Na końcu autorka zamieściła spis postaci, co jest bardzo pomocne szczególnie na początku lektury. Ważne jest też końcowe słowo od Autorki.

Jestem pełna podziwu dla trudu, jaki Kasia Bulicz-Kasprzak włożyła w napisanie tak autentycznej historii, bliskiej jej sercu. Zamysł się powiódł, pewne luki wypełniła fikcją literacką, co pomogło utworzyć niezmiernie ciekawą fabułę. Polecam lekturę powieści, tak idealną na czas zimowy. Jestem przekonana, że zatracicie się w niej i zapadnie też w Wasze serca. A ja już czekam niecierpliwie na jej kontynuację – premiera w kwietniu!

Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na Tynczyn, okolony złoto-zielonym pasiakiem pól i łąk. drzewa z oddali wyglądały jak puchate kulki, rzeka jak srebrna wstążka. Westchnę razem z bohaterem, że to bardzo ładne i spokojne miejsce.

Wydawnictwu Prószyński i S-ka bardzo dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji.

„Spadek” – Kasia Bulicz-Kasprzak (#MamaDropsaCzyta)

Read More
 

 

Kasia Bulicz-Kasprzak, Spadek, Wydawnictwo Edipresse.
#MamaDropsaCzyta
 
„To, czego nie chcesz, może okazać się tym, czego najbardziej potrzebujesz”.
 
Bardzo polubiłam powieści Kasi Bulicz-Kasparzak, gdyż są pełne emocji, humoru, skłaniają do refleksji, przemyśleń, za świetne kreacje bohaterów i piękny język. Bohaterką jej najnowszej książki pt. „Spadek” jest Dorota Jakubiec, absolwentka japonistyki, tłumaczka, którą po roku rzucił kolejny chłopak Kuba, a jego miejsce zajął bardzo absorbujący pies, oddany na pół roku przez przyjaciółkę. Pojawienie się Dusi w domu spełniło dziecięce marzenie Doroty. Dziewczyna nie miała czasu na rozpacz, ponieważ otrzymała telefon ze szpitala w Tomaszowie Lubelskim, że na oddziale od miesiąca przebywa jej osiemdziesięcioletni dziadek i nikt z rodziny się nim nie interesuje. Najwyższa pora, żeby wnuczka się nim zajęła. A wnuczka nigdy w życiu nie widziała dziadka, ponieważ ojciec biologiczny wyjechał tuż po jej urodzeniu i też go nie znała. Lukę wypełnił Mikołaj, który ożenił się z matką. Dorota bardzo go kochała, nawet bardziej niż matkę. Matka nie znosiła wprost rozmów na temat biologicznego ojca. Mimo wszystko bohaterka pojechała do szpitala na spotkanie z dziadkiem i odwiozła go do domu a nawet zrobiła zakupy. Dom, otoczony starym sadem, był potwornie wewnątrz zapuszczony. Rozmowa z dziadkiem się nie kleiła, ale sąsiadka była za to rozmowna. Do tej pory to ona i mąż pomagali dziadkowi, zawieźli go do szpitala. Dorota miała wsparcie w Celinie, cioci-babci, która zastępowała jej babcię, i była dla niej jak najlepsza przyjaciółka. Pojawienie się dziadka obudziło to samotne, porzucone dziecko, które wciąż drzemało we mnie. Od tej pory wnuczka co tydzień odwiedzała dziadka, próbowała jakoś ogarnąć zapuszczony dom, zrobić zakupy, usiłowała z nim porozmawiać, odwiedzała sąsiadów. Udało się jej znaleźć nocleg w „U Kim” . Nie miała jeszcze pojęcia, że dzięki Kim, nowej przyjaciółce, zmieni niebawem swoją przyszłość. Uchyliłam drzwi swojej duszy, a Kim zajrzała do środka i tak została moją przyjaciółką. Mikołaj z kolei uświadomił córce, że opiekując się odpowiedzialnie dziadkiem, zda egzamin z człowieczeństwa. Matka nigdy nie poznała rodziców Mariana, biologicznego ojca Doroty. Ale sprawa z dziadkiem przyczyniła się do szczerej rozmowy córki z matką, w wyniku której mama udzieliła jej oczekiwanego przez lata wsparcia. W każdą sobotę dziadek czekał na wnuczkę, a jeśli jej coś wypadło i się nie pojawiała w chałupie, to nawet dzwonił do niej. Pokazał jej stare zdjęcia babci Marianny, opowiedział jej wojenną , niezwykle poruszającą historię swojej i babci rodziny. Obydwoje płakali. Na zdjęciach pojawił się i Marian, po którym Dorota odziedziczyła urodę. Co roku przed świętami stary ojciec czekał na syna. Samotność spowodowała u niego zgorzknienie. Uświadomiła to Dorocie ciocia Celina. Autorka pokazuje jak między wnuczką i dziadkiem po tylu latach rodzi się powoli więź emocjonalna. Jakimś cudem udało się Dorocie wyrwać dziadka z domu, by spędzić Wigilię i Boże Narodzenie z ciotką Celiną w pensjonacie u Kim. Magia świąt zadziałała. A co z marzeniem Doroty o miłości i szczęściu? U Kim poznała jej syna Adama, spodobał się jej, spędzili ze sobą święta, było nawet romantycznie. Ale Dorota po ostatnich doświadczeniach sercowych nie chciała się pchać w kolejny związek, z których każdy kończył się fatalnie. Nie traciła jednak nadziei, że wielka namiętna miłość od pierwszego wejrzenia jest jeszcze wciąż przed nią i wyleczy ją z samotności. Pewnej soboty śnieżyca uniemożliwiła Dorocie powrót do domu, do pracy. Miała dużo czasu na rozmowy z dziadkiem, m.in. o ojcu Marianie, na oglądanie zdjęć, przemyślenia, refleksje. Dziadek bardzo żałował, że nie wiedzieli z babcią o istnieniu wnuczki. To pogłębiło ich relacje jeszcze bardziej, martwili się wzajemnie o siebie. Dorota dzielnie sama lub z ojczymem Mikołajem odwiedzała dziadka w każdą sobotę, wyczekując wiosny. A co przyniosła bohaterom wiosna? Ważny telefon z Edynburga od Lou, przyjaciela ojca informujący o chorobie nowotworowej Mariana i jego ciężkim stanie. Przed śmiercią syn chciałby się zobaczyć z ojcem. Marian też nie wiedział o istnieniu córki. To dla nich ostatnia szansa , aby się poznali. To przecież jej ojciec, musi do niego pojechać. Ponieważ dziadek bał się latać, czekała ich wyprawa samochodem, Mikołaj i Adam podjęli się jazdy. Dzięki temu akcja powieści przenosi się do pięknej Szkocji, poznajemy bliżej Edynburg, tradycyjne dania szkockie. Niezwykle wzruszające są momenty, w których Dorota poznaje ojca.
 
Marian gasł w oczach jak dopalająca się świeczka. Patrzyłam, jak mój stwórca szykuje się do drogi, powołany przez Stwórcę wyższej rangi.
 
Czy Dorota wybaczyła umierającemu ojcu? Jakie uczucia targały jej duszą?
Dlaczego historia miłości Mariana i Lou była tak intrygująca? W Szkocji Dorota poznała niezwykle pięknego mężczyznę Jamesa, siostrzeńca Lou, który był jej przewodnikiem po stolicy Szkocji. To były najmilsze chwile podczas pobytu. Dorota obiecała przyjechać tu na dłużej. Latem zafundowała sobie więc pięciodniowy urlop właśnie do Szkocji. Spędziła bajeczny czas z Lou, która jak wróżka za pomocą czarodziejskiej różdżki – karty kredytowej przemieniła kopciuszka w piękną królewnę, dzięki temu bajkowa królewna Dorota mogła udać się na randkę z pięknym Jamesem do drogiej restauracji. Ale czy to, że James się podobał dziewczynie wystarczy, żeby z nim została na zawsze? Czy w życiu chodzi o walentynkowy róż?! Piękna Szkocja zauroczyła dziewczynę, a co z rodziną, przyjaciółmi odpowiedzialnością. i znowu szczęśliwe chwile nie trwały zbyt długo. W jaki sposób James zraził Dorotę do siebie?
 
Zakochiwanie się można porównać do stania na molo nad jeziorem w cudowny letni dzień. Świeci słońce, jego promienie rozbijają się w zmarszczkach wody na tysiące brokatowych błysków. Kiedy jest się całkiem młodym, w ułamku sekundy podejmuje się decyzje, bieg po molo, skok w toń i człowiek jest już zanurzony w miłości. W miarę przypływu lat decyzja o skoku przestaje już być taka prosta. Mamy świadomość, że woda jest zimna, bywa brudna i śmierdząca. Ale skoro wszystkie koleżanki już tam są… No i w końcu przychodzi taki czas, gdy stoimy na molo, patrzymy w wodę i zastanawiamy się, bo łatwiej z kimś pójść do łóżka, niż się w nim zakochać.
 
Wróciła więc do Warszawy, do stęsknionego dziadka, za którym również tęskniła. Był dla niej kimś ważnym. Musiała wszystko przemyśleć i nabrać dystansu do samej siebie. Kto jej pomógł przemienić się wewnętrznie? Na jaką decyzję zdobyła się Dorota? Czy wreszcie odważnie spojrzała w przyszłość i uruchomiła maszynę zmian? A co z Adamem? Czy los podsunął jej to, czego tak naprawdę potrzebowała? Zachęcam gorąco do sięgnięcia po tę niezwykle interesującą książkę.Powieść napisana jest pięknym językiem, zaprawionym humorem, ale i liryzmem, szczególnie w opisach przyrody, które pomagają wyrazić stan duszy bohaterów. Kasia Bulicz-Kasprzak stworzyła świetne kreacje bohaterów, historia otrzymanego niespodzianie w spadku dziadka i wnuczki poruszyła mnie do głębi. Ta rodzinna rewolucja spowodowała tyle zmian w życiu bohaterki, jakich się absolutnie nie spodziewałam. W tej powieści jest pełno mądrości życiowych, które nam mogą pomóc w wielu sytuacjach. I na koniec ostatnia z nich adresowana do tych, którym brakuje odwagi, aby dokonać zmian w życiu:
 
Życie jest jedno. Jeśli teraz nie pójdziesz własną ścieżką, drugiej szansy nie dostaniesz”.
 
Wydawnictwu dziękuję za egzemplarz do recenzji!