„Święta w miasteczku Anielin” – Iwona Mejza (patronat Mamy Dropsa)

Read More
święta w miasteczku anielin 3d

Iwona Mejza, Święta w miasteczku Anielin, Wydawnictwo Dragon 2023.
Patronat Mamy Dropsa

Za oknem wietrznie, deszczowo, aura nas nie rozpieszcza. Najlepiej zaszyć się z książką w wygodnym fotelu z umilaczami pod ręką i przenieść się do świata książki. Pragnę Wam polecić serię obyczajową „Miasteczko Anielin”. Iwona Mejza podarowała niedawno czytelnikom czwarty tom cyklu – „Święta w miasteczku Anielin”. To świąteczna opowieść o otwieraniu drzwi do tajemnic z przeszłości, o wybaczeniu, odnowieniu relacji.  Nie znajdziemy tu lukrowanej historii, chyba że lukier na wypiekach w cukierni u Stefanii. Akcja obejmuje cały adwent aż do wigilii. Mam zaszczyt patronować całej serii. To idealna książka na prezent pod choinkę. Jej lektura sprawi, że sięgniecie po wcześniejsze tomy serii i pokochacie Anielin i jego mieszkańców. Trudno się bowiem rozstać z tym uroczym miejscem. Marzę o kolejnej części, bowiem zakończenie sprawia, że znowu odczuwam niedosyt czytelniczy.

Śliczna świąteczna okładka zaprojektowana przez Macieja Piedę i rekomendacja powieści na okładce pióra Sylwii Kubik zapraszają do lektury: Pełna cudów codzienności powieść, okraszona magią i nadzieją, która nie gaśnie mimo upływu lat. Wzrusza, rozbawia i wprowadza w świąteczny klimat.

Tym razem Iwona Mejza pokazuje miasteczko Anielin niejako z zewnątrz, sprowadzając do niego nowych bohaterów. Niefortunny upadek na schodach i pobyt w szpitalu pokrzyżował plany świąteczne Mariannie Stawskiej. Po prostu los sobie z niej zachichotał. A może zesłał jej ten wypadek, aby mogła zrealizować pewien plan i nadrobić stracone lata. Dawno temu uciekła z rodzinnego Anielina, postanowiła wrócić z bagażem wspomnień, by dokonać pewnych rozliczeń z przeszłością, tym samym wprowadzić sporo zamieszania w spokojnym miasteczku. Czy wezwani przez notariusza poznają rodzinną historię i jak jej świadomość wpłynie na ich losy? Święta to doskonały czas na reaktywacje więzi rodzinnych, by wrócić do tradycji i przywołać ducha świątecznej nocy, czyli niepowtarzalnej atmosfery dobra, zrozumienia i porozumienia jednoczących ludzi dobrej woli.

Telefon od tajemniczego notariusza na zlecenie Marianny wiele namiesza w życiu Malwiny, zmęczonej pracą w korporacji i Krzysztofa, zwanego Makówą. Muszą niechętnie zmienić swoje plany i przyjechać do starego młyna nad potokiem w Anielinie na trzy tygodnie przed świętami bożego narodzenia. Dla nich to podróż w nieznane. Ale z drugiej strony może to spotkanie wiąże się z jakimś spadkiem? „Niespodziewane spadki zdarzają się tylko w komediach romantycznych albo w książkach dla spragnionych wrażeń kobiet.” Oboje nie przypominali sobie, żeby ktoś w rodzinie posiadał kiedyś młyn w Anielinie. Nigdy się nie mówiło w ich domach o przodkach mamy, o Anielinie. To jakaś zawiła tajemnica rodzinna.

Sprawy rodzinne, bo jednak podejrzewała, ze ten cały spadek ma coś wspólnego z milczeniem matki na temat przeszłości, powinno się załatwiać we własnym gronie, chociaż nie miała pojęcia, kto jeszcze do tego grona należy.”

To będzie dla bohaterów niezapomniany grudzień. A dla czytelnika istna uczta literacka przy odkrywaniu rodzinnych tajemnic i ujawnianiu sekretów. Iwona Mejza świetnie poprowadziła fabułę, wzmagając ciekawość czytelnika z każdą stroną. Na szczęście każdy krótki rozdział na początku zawiera cenne dla informacje, aby się nie pogubić. Ach, dzieje się tu, dzieje. Chyba każdego frapują tajemnice rodzinne i sekrety.

Z Malwiną do Anielina zawitał Robert Podlaski, zwany Młodym, kolega z pracy. Szukał swojego miejsca na ziemi, bo nie chciał iść drogą wytyczoną przez rodziców. Zbuntował się i był w tym konsekwentny. Przywdział maskę brata łaty. A Anielinie zachwyciła go księgarnia braci Pruskich. Marzył, by podjąć w niej pracę i zapuścić korzenie. Miasteczko bowiem otulało spokojem i ujmowało życzliwością mieszkańców. Czy mu się to uda? Ja też chciałabym zawitać do tej uroczej księgarenki połączonej z kawiarnią, by porozmawiać z którymś z braci. Czy młody odnajdzie swoje miejsce na ziemi?

W Anielinie trzymali się razem i pomagali sobie , jak potrafili. Przeszli przez cały czas pandemii, na szczęście nikt nie zmarł, ale choroba odbiła się na dalszym zdrowiu cioci Luizy.

W Anielinie spotykamy też znajomych bohaterów z poprzednich tomów. W cukierni u Stefanii Makowskiej pachnie świątecznymi wypiekami, jakkolwiek właścicielka nie lubiła  Bożego Narodzenia, nie przygotowywała wigilii, wolała przespać ten czas. Póki co realizowała zamówienia mieszkańców Anielina i pobliskich miejscowości. Opisy ciast największym powodzeniem wśród zamawiających powodując ślinotok wprowadzają w przedświąteczny czas. Stefania znała historie starego młyna, bo mąka stamtąd była najlepsza, ale nie chciała wywoływać duchów przeszłości. Jej matka nigdy nie chciała z nią rozmawiać o przeszłości. Czuła się bardzo osamotniona i opuszczona. A los, skoro ma przynieść coś, cokolwiek, to i tak przyniesie, i trzeba będzie się z tym niespodziewanie zmierzyć. Zapewne ciekawi was, co słychać u rezolutnej i o nieokiełznanej wyobraźni Poli, babci Czesi , Marty i Marcina? Wszystko dobrze, pojawiła się córeczka Zuzanna. Wszyscy przygotowują się do wspólnej wigilii i świąt u braci Pruskich. Resztę doczytacie w powieści.

Przeszłość nadal pozostała w jej pamięci, ale Pola na swój sposób ją oswoiła i odłożyła do specjalnego pudełka, do którego sięgała rzadko i tylko w specjalnych okolicznościach.

Z każdą stroną powieści coraz bliżej czuć atmosferę świątecznego oczekiwania na białe Boże Narodzenie. Zdaniem Młodego to będą piękne i prawdziwe święta. A zakończenie powieści w wigilię rozczuliło mnie do łez…

Duchy przeszłości, które na chwilę ożyły  wprowadziły trochę zawirowań w życie obecnych, powoli odchodziły w swoją stronę, pozostawiając po sobie cień wspomnień, parę zdjęć i kilka znaków zapytania. Ale są w życiu takie pytania, na które nie ma odpowiedzi.

Z całego serca polecam Wam powieść, która przygotuje Was do Bożego Narodzenia, uświadomi, jak ważna jest rodzina, pomoże naprawić relacje w rodzinie, wskaże też jak ważne jest wybaczenie, szczera rozmowa i wreszcie otuli ciepłem. Czasami nie doceniamy tego, co mamy. Nie rozdrapujmy przeszłości, jej już nic nie zmieni. Ważna jest natomiast teraźniejszość, a najważniejsza jest miłość. Niech święta Bożego Narodzenia będą w naszych rodzinach czasem miłości.

„Sprawy rodzinne” – Iwona Mejza (patronat Mamy Dropsa)

Read More
Sprawy rodzinne

Iwona Mejza , Sprawy rodzinne, Wydawnictwo Dragon 2023

Patronat Mamy Dropsa

Tekst powstał we współpracy reklamowej z Wydawnictwem Dragon

9 sierpnia miała miejsce premiera powieści Iwony Mejzy „Sprawy rodzinne”, przewrotnej opowieści o tym, że życie ma niepowtarzalny smak. Jakkolwiek nie oceniam nigdy książki po okładce, to jestem przekonana, że śliczna okładka zaprojektowana przez Macieja Piedę przyciągnie wzrok czytelników szukających w księgarniach czegoś interesującego do czytania. Piękna kobieta o niebieskich oczach i niebieski motyl o czarnych krawędziach zwracają uwagę. Czy to przypadek? Nie sądzę. Niebieski motyl o czarnych krawędziach jest m.in. symbolem metamorfozy, nadziei i zmian na lepsze. Kim jest ta kobieta i jakie zmiany zadzieją się w jej życiu? Zapraszam na garść refleksji po lekturze powieści.

Monika Olszewska, bohaterka powieści to szczęśliwa mężatka i wspólniczka w agencji finansowo-ubezpieczeniowej. Niestety, do czasu aż sprawy się skomplikowały. Okazało się, że jej mąż Aleksander ma… pojemne serce, typ Casanowy, skrajny egoista, pępek świata, zajęty sobą, praca, awans, kariera, delegacje. Po prostu bez uprzedzenia wyprowadził się z domu. Wraz z nim zniknęła wspólniczka, Monika wzięła udział w jej poszukiwaniach. Pojawiła się obok Joanki jeszcze Marzena. On i trzy kobiety. Pisarka pokazała, jak funkcjonowała rodzina Olka. Pewne zachowania wyniósł z domu, obserwując ojca. Natomiast Ewa, matka Olka to kobieta elegancka, pełna energii, zaangażowana w pracę, świetnie zorganizowana. To była jej poza, skoro nie miała wpływu na zachowania męża i syna, to rzuciła się w wir pracy. To ją napędzało. Czasem wystarczy przymknąć oko na niektóre sprawy, bo nikt nie jest idealny i po prostu kochać bliskich. Ewa świetnie weszła w rolę wzorowej, szczęśliwej pani domu, żony i matki. Brakowało czasu na szczere, rozmowy rodzinne. Gdy Olek nawywijał, postanowiła zdjąć maskę i pomóc zranionym przez Casanovę kobietom. Joanka i Marzena mimo niefartu wyszły na swoje. Ich przyszłość była zabezpieczona. Mało tego, wsparła całym sercem Monikę, która postanowiła wprowadzić zmiany w swoim życiu, nakreślić scenariusz życia po Olku. Odważnie go krok po kroku realizowała. Byłam absolutnie zaskoczona takim zwrotem wydarzeń. Jednak przyjaźń teściowej z synową, w dodatku byłą synową jest możliwa. Przerodziła się z czasem w relacje matki z córką. A Roman i Olek za swoje niecne postępowanie dostali niezłego pstryczka w nos.

Zupełnie inaczej funkcjonowała rodzina Moniki. Poznajemy jej historię. Tu mama grała pierwsze skrzypce, starała się każdemu wyznaczyć i zaplanować ścieżkę życia. Gdy wreszcie poznajemy bliżej jej przeszłość, to również pewne zachowania wyniosła z domu, pewne sprawy wzięła na siebie, by odpokutować grzechy z przeszłości. Dlatego też Monika w swoim małżeństwie zeszła na drugi plan, by mężowi dać pole do popisu. Dopiero doświadczenia z własnego małżeństwa, przyjaźń i szczere rozmowy z Ewą sprawiły, że inaczej spojrzała na swój dom rodzinny. Bohaterce udało się stworzyć wspaniałe relacje z młodszym bratem Markiem. W każdej sytuacji mogli liczyć na siebie i się wspierać. Czy w rodzinie Moniki nie będzie za późno na odbudowanie właściwych relacji?

Iwona Mejza poruszyła w powieści szereg bardzo ważnych tematów. Ich percepcja zależy jednak od doświadczeń życiowych czytelnika. Aby rodzina właściwie funkcjonowała, warto zwolnić, by znaleźć czas na szczerą rozmowę. Jakże ważna jest też umiejętność słuchania drugiej osoby, wsłuchania się w jej problemy. Często żyjemy obok siebie a nie ze sobą. Nie zawsze warto palić za sobą mostów.  Można nauczyć się rozmawiać z drugim człowiekiem tak, żeby właściwie zrozumiał naszą odmowę bez obawy o wpływ na nasze relacje. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Pamiętajmy też, żeby polubić siebie, mieć czas dla siebie. Warto marzyć i spełniać marzenia, rozwijać nasze pasje, stawiać na rozwój osobisty. W pędzie życia często zapominamy o tym. Jesteśmy dla wszystkich, ale nie dla siebie. Zyskają wówczas nasze relacje z bliskimi.

Mimo że jest to opowieść o dość skomplikowanych sprawach rodzinnych, to zamieszczony motyl na okładce daje nam nadzieję na lepsze jutro, na  nowe życie, na spełnienie marzeń i pragnień. Budzi wrażliwości uważność. Wnosi spokój do czytelniczego serca mimo burz życiowych, których nie unikniemy w życiu. Atutem powieści jest plejada świetnie wykreowanych postaci i ich historii, ciekawe portrety psychologiczne. Książka ma formę pamiętnika, dzięki temu jesteśmy jeszcze bliżej Moniki, głównej bohaterki. Otrzymujemy opowieść z pierwszej ręki. Czułam się tak, jakby Monika opowiadała mnie swoją historię, razem ją przeżywałyśmy.

Iwona Mejza, z natury optymistka, opowiedziała nam o ważnych, skomplikowanych sprawach rodzinnych w sposób lekki, z humorem, często zaprawionym ironią, sarkazmem, ale i wrażliwością. Lektura wywołuje całą gamę emocji i uczuć od śmiechu po wzruszenie do łez. Najbardziej poruszyła mnie postać Ewy. Pisarka zaskoczyła mnie takim poprowadzeniem jej wątku.

Na koniec przytoczę Wam radę, jaką udzieliła teściowa synowej:

Żyj całą sobą, dla siebie i na własnych zasadach. Spełniaj własne marzenia, nie cudze, i pamiętaj, że życie ma niepowtarzalny smak. Ciesz się nim, dziel się radością i kochaj, bo to jest tu i teraz, a nie potem i później.

Zapamiętajcie więc, że życie ma niepowtarzalny smak.

„Miejsce na ziemi” – Iwona Mejza (patronat Mamy Dropsa)

Read More
miejsce na ziemi 3d

Iwona Mejza, Miejsce na ziemi, Wydawnictwo Dragon 2023.
III tom serii „Miasteczko Anielin”
Patronat Mamy Dropsa

8 marca 2023 r. to Dzień Kobiet i dzień premiery powieści „Miejsce na ziemi” wieńczącej serię „Miasteczko Anielin”. Dziękuję Iwonie Mejzie i Wydawnictwu Dragon za zaufanie i ogromną przyjemność, że mogłam objąć patronatem medialnym trzy tomy serii. Powieści należą do tych nieodkładanych. Jak dobrze, że Autorka zachwyciła się obrazkiem dziewczynki siedzącej na werandzie przytulnego domu i czytającej książkę. To dla niej bowiem stworzyła małe miasteczko Anielin u stóp Beskidów i niewielką społeczność, aby poczuła się bezpiecznie otulona ludzką życzliwością. Czytelnik również to odczuje podczas lektury.

Zajrzyjmy, co u bohaterów książki. Felicja i Antoni połączyli swoje samotności, mężowi udało się poskromić nerwowość zony, namawia ją do sprzedaży kiosku, by mogli wieść spokojne życie, czytając książki w zaciszu domowym. U braci Pruskich też sporo zmian, dzięki zamieszkaniu z  nimi ekscentrycznej Elizy Prodi, która zapewne wywoła u wielu czytelników różne reakcje i emocje. Poznamy bowiem jej przeszłość, skrywane tajemnice. W miasteczku bohaterka znalazła swoje jakże ważne miejsce na ziemi Do jej urodzin włączył się cały Anielin. Jaką niespodziankę szykuje jubilatka? Ksawery i Teofil, ekscentrycy, filantropi, właściciele ekskluzywnej księgarni byli zawsze chętni do wspierania i niesienia pomocy potrzebującym. Liczyło się dla nich tu i teraz, miejsce, które znali i kochali. Pragnęli wspólnie budować przyszłość. Nieco zamieszania w życiu mieszkańców wywołała wizyta Teresy Łęckiej, mamy lubianego księdza Lucka, kobiety drobiazgowej wobec innych a nie wobec siebie. Czy uda się jej wprowadzić swoje rządy na plebanii? Marta wciąż jeszcze nie może sobie poradzić z żałobą po śmierci rodziców, mimo że obok jest wspierająca babcia Czesia, o której zdrowie drży i mała, rezolutna Pola oraz narzeczony Marcin. Bardzo trudno jest im przestać żyć przeszłością, doceniać teraźniejszość i wybiegać w przyszłość. Mogli jednak liczyć na pomoc innych ludzi, co jest niezmiernie ważne. Marta ciągle słyszała podnoszący na duchu głos przyjaciółki Natalii : „Żyj chwilą, jutra może nie być”. W Anielinie czuli się bezpiecznie. Marcin poznał kolejne zaskakujące i mrożące krew w żyłach fakty dotyczące przeszłości jego rodziny. Czy wreszcie będzie mógł uporządkować przeszłość i z faktów jak z puzzli ułożyć sensowną układankę, by schować ją i móc żyć, cieszyć się szczęściem z narzeczoną i Polą? „Odpuść i żyj! Tak będzie wam łatwiej” – wspierał go Ksawery. Pola zdobyła serce moje i wielu czytelników. Czuła się szczęśliwa, mimo tęsknoty szczególnie z Tadzikiem, zawsze w asyście kotów. Jak każde dziecko chciała czasami pokaprysić, poksiężniczkować, miała przyjaciół wśród rówieśników. Ich zgrana paczka nieraz zaskoczy kreatywnością. Agata Jaroszowa dzięki wsparciu przyjaciół stanie wreszcie na nogi, pomyśli o sobie, zobaczy jasne światełko w tunelu. Wydarzenia związane z jej mężem Markiem dostarczą nam wręcz dramatycznych przeżyć. Dodam jeszcze , że Romano, człowiek- zagadka, otwarty dla świata , ale mający swoje sekrety, podjął decyzję o powrocie z Włoch, bowiem Anielin stał się dla niego azylem. Co na to Jowita i ciotka? Dowiecie się z lektury.

W drugiej części powieści, w zimowej scenerii jeszcze mocniej wybrzmiały poruszone w powieści ważne tematy i problemy. Pisarka pokazała, jakie wartości są najważniejsze w życiu: miłość w jej różnych odmianach, przyjaźń, wsparcie, pomoc, liczą się nawet drobne gesty życzliwości, chwila rozmowy. Każdy człowiek potrzebuje bliskości. Bo najważniejsze w życiu jest to, co niewidoczne dla oczu.

Iwona Mejza pochyliła się w powieści także nad ludźmi starszymi, którzy mogą być pomocni i jakże potrzebni innym. Dzielić się swoimi doświadczeniami życiowymi z młodymi, którzy chętnie z nich korzystają. Babcia Czesia, bracia Pruscy, Eliza Prodi, Felicja i Antoni czy rodzice księdza Lucka – ci bohaterowie są tak świetnie wykreowani, tacy prawdziwi. Ich obecność na kartach powieści wiele nam uświadomi. Zatrzymajmy się, nie gońmy, rozejrzyjmy się dookoła, czy w naszym otoczeniu są tacy ludzie, z którymi warto porozmawiać, pomóc, po prostu pobyć z nimi. Oni mają nam dużo do zaoferowania! Ważne są także w naszym życiu zwierzęta, nasi bracia mniejsi.

Anielin oferuje czytelnikom wytchnienie, a ludzie w nim mieszkający – bohaterowie powieści tak świetnie wykreowani, tacy prawdziwi z krwi i kości, mający wady i zalety, słabości, byli zawsze gotowi wesprzeć, porozmawiać przy filiżance kawy, polecić książkę, zjeść pyszną pizzę, ciastka (polecam sernik i drożdżowe), kupić pamiątki, są też delikatesy, kiosk z gazetami, kościół. Malownicza okolica zachwycała turystów a dla mieszkańców stała się idealnym wprost miejscem do celebrowania życia rodzinnego. Ale nie zawsze w Anielinie było sielsko i anielsko. Życie bowiem to nie bajka, nie zawsze jest przewidywalne. Każda rodzina ma swoje problemy, jakaś przeszłość depcze po piętach, traumatyczne przeżycia, z których trudno się otrząsnąć i zapomnieć, niektóre tajemnice dopiero wychodzą na jaw, żal i niedopowiedzenia domagają się rozmowy, by je przepracować. Poznajemy różne relacje między bohaterami – te wspaniałe i te skomplikowane, wymagające naprawy, uczymy się je odbudowywać i zacieśniać więzi rodzinne. A życie zawsze ma jakieś niespodzianki w zanadrzu i potrafi zaskoczyć bohaterów swoim scenariuszem. Miasteczko Anielin tak jak i nasze miejsca zamieszkania to miejsca, w którym radości przeplatają się z troskami, zmartwieniami, smutkami. Ale Autorka nie pozbawia nas nadziei na lepsze jutro.

Każdy ma swoje miejsce na ziemi, tylko zdarza się, że musi dużo czasu upłynąć, zanim je znajdzie, oswoi, pokocha.

Iwona Mejza w powieści pokazuje, że oprócz miejsca – bezpiecznej przystani, azylu dla człowieka ważni są ludzie. Mówi się, że dom to nie ściany, ale ludzie w nim mieszkający. Nie każdy bohater ma pozytywne skojarzenia z domem rodzinnym, z rodzinnymi stronami. Musiał go opuścić, uciekając od demonów przeszłości, przykrych wspomnień, tajemnic. Jednak dopóki się z nimi nie upora, nie będzie mógł „normalnie” żyć. One wciąż będą go dopadać, ciążyć na sercu, rozdrapywać blizny, uwierać i przeszkadzać cieszyć się teraźniejszością i myśleć o przyszłości.

Każdy z nas po lekturze serii z pewnością będzie próbował tak jak Marcin znaleźć odpowiedź na pytanie: Co jest dla mnie najważniejsze w życiu – miejsce czy ludzie. To trudne pytanie, skłaniające do refleksji. Zaobserwowałam u siebie, że odpowiedź na to pytanie zmieniała się w ciągu życia, bowiem jedno nie wykluczało drugiego. Teraz mogę odpowiedzieć z uśmiechem na ustach, że moim miejscem na ziemi jest małe miasteczko, nasze mieszkanie i moi bliscy: Mąż-przyjaciel, dorosłe Dzieci, za którymi tęsknię i czekam na ich wizytę, przygotowując coś dobrego do zjedzenia oraz pies Drops, który już piętnastą wiosnę jest obecny w naszym życiu.

Iwona Mejza pokazała się w serii jako wnikliwa obserwatorka ludzi, na których patrzy z rozrzewnieniem, z humorem, uwrażliwiając czytelnika. Obraz życia mieszkańców uroczego Anielina jest namalowany lekkim pędzlem  z użyciem całej palety emocji i uczuć. Czytelnik od razu wchodzi do świata przedstawionego, by na równi z bohaterami stać się mieszkańcem Anielina i razem z nimi dzielić radości, ronić łzy smutku, złościć się, denerwować, wzruszać, pocieszać i dawać nadzieję. Mimo że tu nie jest anielsko, bo przecież i nasze życie jest dalekie od ideału.

Cieszę się, że mieszkam w małym miasteczku, w pięknych okolicznościach przyrody. Mam tu swoje miejsce na ziemi i ludzi, na których mogę liczyć. No i jest obok mnie, w zasięgu ręki Drops i książki, bez których nie mogę żyć. Polecam Wam z całego serca serię obyczajową Iwony Mejzy. I tylko na koniec żal, że to już koniec. A może warto mieć nadzieję, że jeszcze pojawi się kolejna część?

„Rodzinne strony” – Iwona Mejza (patronat Mamy Dropsa)

Read More
rodzinne strony 3d

Iwona Mejza, Rodzinne strony, Wydawnictwo Dragon, 2022.
II tom serii Miasteczko Anielin
#MamaDropsaCzyta

Tydzień temu miała miejsce premiera powieści Iwony Mejzy „Rodzinne strony”, II części serii obyczajowej „Miasteczko Anielin”, która zdobyła wiele serc czytelniczych. Mam zaszczyt patronować tej książce. Z okładki poleca ją Iwona Banach, pisarka: Książka Iwony Mejzy to poezja napisana prozą, wielowarstwowy tort złożony z emocji. Przepadłam. Jestem zachwycona.

Piękna okładka i tytuł skłania do refleksji jeszcze przed zanurzeniem się w lekturze. Każdy z nas ma takie miejsce, do którego lubi powracać, wspominać. Często jest to dom rodzinny, mama, która zawsze na nas czeka z dobrym słowem, ulubioną potrawą czy ciastem. Ale czy zawsze dom może być dla nas doskonałym azylem, spokojną przystanią? Dzięki tej powieści mogłam  odbyć, nie wstając z fotela,  podróż do rodzinnych stron, gdzie rodzice się poznali, pobrali, założyli rodzinę… Miałam kilka lat, gdy opuszczaliśmy to miejsce nad Wisłą i wiele obrazów na zawsze pozostało w sercu. Po 50 latach wróciłam do rodzinnych stron i narodziło się pytanie, dlaczego nigdy z Rodzicami tam nie pojechaliśmy. Czy było to związane z jakąś tajemnicą rodzinną? Niestety, nikt nie odpowie mi na to pytanie. Jedno jest pewne, że nie da się całkiem odciąć od przeszłości, wymazać jej z pamięci. Demony przeszłości powracają, pukają do drzwi naszych serc, rozdrapują blizny, bolą, ciążą nam na sercu, kładą się cieniem na naszym życiu, uwierają i przeszkadzają „normalnie” żyć.

Jak dobrze, że Iwona Mejza pochyliła się nad tym problemem w swojej  powieści. Dzięki temu można znaleźć sposób na to, jak odciąć się od przeszłości. Możemy uświadomić sobie, jaki wpływ wywierają wspomnienia na nasze życie. Czy my mamy wpływ na to, na czym tak bardzo nam zależy?

Przeszłość może być balastem, ale może być też posagiem, który wnosimy do wspólnego życia.

Włoch Romano wyjechał do swoich rodzinnych stron powodowany tęsknotą za bliskimi, potrzebą naładowania akumulatorów domem rodzinnym, spotkaniami z rodziną .Odnalazł w rodzinnych stronach to, co najważniejsze w życiu. A one okazały swoją moc i nie chciały go tak szybko wypuścić ze swoich objęć.

Marcinowi udało się zamknąć przeszłość, odpuścić, a to nie było łatwe. Teraźniejszość zależała już tylko od jego decyzji i od jego oceny sytuacji, a przyszłość ukształtuje to, co było i to, co jest. Towarzyszył cioci Anieli w ostatnich chwilach życia. Niestety, nie zdążyła mu o czymś ważnym powiedzieć. Kim była Halinka, pojawiająca się w opowieściach ciotki. Przejrzał pobieżnie papiery po ojcu, szukał pamiątek po mamie, załatwili z ciotką  sprawy spadkowe, znalazł listy ojca z wojska do matki. Co się stało z ich miłością? Uświadomił sobie, że przeszłości nie da się już zmienić ale niewątpliwie jego wspomnienia będą kształtowały teraźniejszość. Podjął decyzje o powrocie do Anielina. Jak dobrze, że na niego czekały Marta i Pola.

Elizie z kolei rodzinne strony przypomniały, skąd tak naprawdę pochodzi i wywołały rozgoryczenie z powodu nieudanego życia. Jak dobrze, że przyjaciele zabrali ją z ubogiej chałupiny. Bracia Pruscy mieli plan, żeby postawić Elizę na nogi i dzięki jej atutom podbić świat.

Do rodzinnych stron, do Anielina wrócił zza granicy mąż Agaty, ale jakże odmieniony. Uczynił z życia Agaty piekło. Co było powodem tak diametralnej przemiany Marka? Jakie życiowe decyzje podjęła Agata, uwikłana w przeszłość i niepewną przyszłość? Dowiecie się z lektury, kto wspierał bohaterkę.

Mama Jowity po latach za namową córki ojca i lekarza też wróciła po wielu latach do rodzinnych stron, by odzyskać zdrowie dzięki miłości bliskich. Poczuła, że rodzinne strony mają jej jeszcze dużo do zaoferowania. Może nie będzie za późno na życie pełne radości i miłości?

Marta wciąż nie mogła się pogodzić ze śmiercią Tadzika i Marylki. Brakowało na co dzień radości Tadzika. Była też pewna obaw o kolejną stratę, dlatego tak nieufnie podchodziła do Marcina. Jak dobrze, że w domu zamieszkała babcia Czesia, która przez całe życie była największym wsparciem dla Marty. Czy czas uleczy rany w sercu dziewczyny? Jakie jeszcze tajemnice położą się cieniem na jej życiu?

Moje serce skradła Pola, mądra, rezolutna i bardzo wrażliwa dziewczynka, która wnosiła do domu Marty tyle radości. Była specjalistką od ogarniania wszystkiego. Dopadały ją jednak chwile, w których tęskniła i czuła się bardzo samotna. Wówczas nawet książka nie była dobrym lekiem na wszystko. Koty Złotouchy i Szaraczek warowały przy Poli i Marcie jak najwierniejsze psy.

– Wiesz dziecko, nieraz zastanawiam się, jak by wyglądało nasze życie teraz, gdyby nie zwierzęta. One tak bardzo skupiają uwagę na sobie, że po prostu zamiast myśleć o ty, co było, i trwać w żałobie, obserwuje ich zachowania, maniery to zżycie z małą… jak one jej strzegą na każdym kroku. Tu niby się bawią, zajęte sobą, ale cały czas we troje.

Dziewczynka była niepowtarzalna jak jej mama Natalia, której życiową dewizą były słowa: „Żyj chwilą, jutra może nie być!” Na Polę czekały rodzinne strony babci i mamy.

Drobne i szczere gesty życzliwości i uprzejmości ze strony Marcina i Antoniego odmieniły naturę osamotnionej, ale ciekawskiej, wścibskiej i nieznośnej Felicji Kotkowej, która słynęła w Anielinie z ciętego języka, złośliwości, trudnego charakteru. „Bo najważniejsze to mieć do kogo gębę otworzyć”. Jakże ważna jest obecność drugiego człowieka, chwila rozmowy, drobne gesty życzliwości.

Atutem tej niezwykłej powieści są świetnie wykreowani bohaterowie, ich historie, poruszone poważne tematy ale podane w lekkiej formie. Warto też podkreślić, że jest napisana emocjonalnym, obrazowym językiem. Czytelnik od razu wchodzi do świata przedstawionego, by stać się członkiem tejże społeczności i obserwować, co się dzieje dookoła i razem z bohaterami przeżywać wiele emocji – wzruszać się, śmiać się, smucić, płakać, złościć się, pocieszać, dawać nadzieję.

Iwona Mejza świetnie namalowała słowami obraz życia mieszkańców niezwykle klimatycznego Anielina, w którym wbrew nazwie nie jest tak sielsko i anielsko. Bo takie jest nasze życie, wciąż dalekie od ideału. Bardzo bym chciała się tam znaleźć, by zjeść pizzę u Romano, czy też napić się kawy i poczytać w kawiarni u braci Pruskich, porozmawiać z nimi. Mieszkam w małym mieście i bardzo to sobie cenię. Pisarka pokazała, jakie wartości są najważniejsze w życiu: miłość w jej różnych odmianach, przyjaźń, wsparcie, pomoc, liczą się nawet drobne gesty życzliwości, chwila rozmowy. Każdy człowiek potrzebuje bliskości.

Cieszę się, ze powrócę do Anielina po raz trzeci. Wiele spraw, tajemnic wymaga jeszcze rozwiązania.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Dragon.

„Przyjaciółka” – Iwona Mejza (patronat Mamy Dropsa)

Read More
przyjaciółka

Iwona Mejza, Przyjaciółka, pierwsza część serii obyczajowej „Miasteczko Anielin”, Wydawnictwo Dragon 2022.
Patronat medialny Mamy Dropsa

Iwona Mejza to Autorka dotychczas bardziej kojarzona z kryminałami na wesoło, lekkimi i przyjemnymi w czytaniu. Podjęła jednak decyzję o zmianie gatunku. Zrobiła to z potrzeby serca, zobaczywszy w Internecie obrazek dziewczynki siedzącej na werandzie przytulnego domu i czytającej książkę. Stworzyła więc dla niej małe miasteczko i niewielką społeczność, aby poczuła się w niej bezpiecznie otulona bezinteresowną życzliwością mieszkańców.

9 marca miała miejsce premiera powieści „Przyjaciółka”, pierwszej części serii obyczajowej „Miasteczko Anielin”, którą mam zaszczyt i przyjemność objąć patronatem medialnym. Oby powieść znalazła dobry dom i trafiła do rąk czytelników. Przecież dzisiaj każdy z nas potrzebuje, jak ta krucha dziewczynka z obrazu, otulenia, wytchnienia, bezpiecznej przystani, którą dają nam książki.

Zacznę od tego, co oferuje czytelnikom-turystom uroczy Anielin. Bracia Pruscy zapraszają do księgarni z czytelnią, w której każdy znajdzie coś dla siebie i przy filiżance znakomitej herbaty czy kawy, czekoladkach, ciasteczkach zbożowych miło spędzi czas nad lekturą książki czy na ciekawej rozmowie z którymś z właścicieli. Włoch Romano prowadzi najlepszą pizzerię, restauracja Pod Zagłobą natomiast słynie z pysznej kuchni staropolskiej a cukiernia „Niezapominajka” pani Stefanii zaprasza na sernik i baby drożdżowe. Delikatesy u Agi to sklep Agaty Jaroszowej, kiosk zaś prowadziła Felicja Kotkowa – miasteczkowy monitoring, której uwadze nic i nikt nie umknęło. Na rynku można kupić pamiątki i rękodzieła w sklepiku z tysiącem drobiazgów. Znajduje się tam też apteka, bank, kościół p.w.  św. Elżbiety ze wspaniałym proboszczem ks. Luckiem. Turyści zachwycali się lokalizacją, nazwą, otoczeniem: las, strumień, źródełko z uzdrawiającą wodą, staw zarośnięty tatarakiem, a w nim koncertujące rano i wieczorem żaby. Jednym słowem Anielin to idealne miejsce na celebrowanie rodzinnego życia. A początek lata zapowiada to coraz większy ruch turystów, który ożywi senną, spokojną atmosferę miasteczka.

W Anielinie znalazła cztery lata temu swoje miejsce na ziemi Marta z rodzicami i z maleńką Polą. Bohaterka wróciła tu po studiach. Relacje w rodzinie nie były sielskie ani anielskie, coś ich dzieliło, zatruwał życie jakiś żal, niedopowiedzenia zbudowały mur a przed rodzicami długa wciąż droga do prawdziwego przebaczenia, które mogłoby umożliwić normalne życie. Szczególnie mama czuła się zraniona. Wójcickich poznajemy w chwili, gdy postanowili wyjechać na wczasy do Chorwacji, by spróbować poukładać od nowa swoje życie rodzinne. Do Marty i Poli przyjechała ukochana babcia Czesia ze zdroworozsądkowym podejściem do życia i tolerancją. Babcię i Martę łączyły wspaniałe relacje. Marta marzyła, aby spokojnie żyć, bez żadnych kataklizmów, wychować Polę, spotkać kogoś odpowiedniego, kogo obdarzy zaufaniem i pokocha. Zdjęcie dawnej przyjaciółki  staje się pretekstem do wspomnień. Poznajemy historię przyjaźni Marty i Natalii zwanej Polą. Historię, która z czasem stała się skomplikowana.

Życie zawsze ma w zanadrzu jakieś niespodzianki. Czasami bardzo miłe i przyjemne, ale czasem też cuchnące jak zgniłe jajo. Tych Marta obawiała się najbardziej.

Jak dobrze, że „Przyjaciółka” to pierwsza część świetnie zapowiadającej się serii obyczajowej „Miasteczko Anielin”. Czyta się ją lekko, jest napisana emocjonalnym, obrazowym językiem. Lekturze towarzyszy cała paleta emocji i uczuć. Wydarzenia przesuwają się przed oczyma jak kadry filmu. Czytelnik z łatwością może wejść do świata przedstawionego, być obok Marty i jej towarzyszyć. Bohaterowie są prawdziwi, mają zalety, wady i słabości. Na początku akcja toczy się nieśpiesznie ale z czasem nabiera tempa, zaskakuje czytelnika nagłymi zwrotami. Na światło dzienne wychodzi wiele tajemnic, bo każdy je skrywa. Nie wszystkie zostają jednak odkryte. Jedno jest pewne, że należy się uporać z demonami przeszłości. Jak mawiał ojciec Marty: „Przeszłości nie da się zmienić, ale trzeba ją znać”. Przed Martą nie lada trudne zadanie.

Jestem pewna, że każdy czytelnik znajdzie azyl w uroczym Anielinie. Ludzie się tu znają i wiedzą o sobie prawie wszystko oraz zawsze mogą liczyć w potrzebie na wsparcie, troskę, życzliwość. Ale każdy z mieszkańców ma też swoją tajemnicę, która uwiera, boli, przeszkadza w normalnym życiu. Jedne wciąż są skrywane na serca dnie a niektóre odkryjemy razem z bohaterami. W Anielinie żyją ludzie, którzy mają wady i zalety, nie są idealni, ale prawdziwi.

Gdy Wydawnictwo zaproponowało mi patronat medialny, nie wahałam się ani chwili. Nie znałam kryminalnej strony autorki, bo nie tego szukałam. Już opis zwiastował dobrą powieść obyczajową. Okładka również mnie zachwyciła. Marta z Polą wędrują wśród zieleni, a to przecież kolor nadziei. A teraz okazało się, że to jest powieść na te czasy, powieść pełna nadziei mimo mroku rzeczywistości.

Musicie wiedzieć, że tak jak już napisałam, różowa okładka i anielska nazwa miasteczka to pozory. Anielin nie jest jak z różowego obłoczka – bez wad, bez problemów. To miasteczko jak miejsca, w których żyjemy na co dzień. Miejsca, gdzie łzy przeplatają się z radością, uśmiech ze smutkiem. Ale jedno pozostaje niezmienne – skrawki nadziei, które tak jak Marta próbujemy poskładać w całość.

„Przyjaciółka” to także powieść o różnych obliczach miłości i o jej sile. Miłość jest bowiem najważniejsza. Każdy z nas, gdy jest mu źle, szczególnie potrzebuje otulenia, ciepła, serdeczności, wsparcia, obecności kogoś, swojego miejsca na ziemi – takiego miasteczka Anielin i jego mieszkańców, zawsze niosących pomoc w potrzebie. Marzę o tym, by wejść do kawiarni braci Pruskich i uciąć z nimi przy pysznej kawie pogawędkę o książkach, o życiu. Widzę też siebie u Marty na hamaku z książką czy na spacerze z rezolutną Polą.

Mam nadzieję, że zachęciłam was do sięgnięcia po tę wzruszającą i pełną emocji książkę. Ja już niecierpliwie czekam na następny tom powieści.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Dragon