„Pierwsza przychodzi miłość” – Emily Giffin

 
Agata,
Daniela i Tosia z serii „Czary codzienności” mojej ulubionej autorki Agnieszki
Krawczyk mogą być dla Czytelniczek wzorem do naśladowania. Nie tylko się
kochają, ale także i przyjaźnią. Wspierają się i kibicują na każdym kroku. Dla
siebie nawzajem są gotowe na wielkie życiowe zmiany. To idealne siostry. Jednak
w literaturze, jak w życiu, nie zawsze jest idealnie. Emily Giffin w swojej powieści Pierwsza przychodzi miłość udowadnia,
że więzi nie gwarantują wzorowych relacji. Potrzebne są: szczerość, chęci i
zrozumienie. I przede wszystkim miłość.
Głównymi
bohaterkami historii są siostry, Josie i Meredith. Kilkanaście lat temu
przeżyły traumę – ich starszy brat Daniel, wzór do naśladowania i duma rodziny,
zginął w wypadku samochodowym. Od tamtej pory życie sióstr jest dalekie od
ideału. Tragedia i niewyobrażalna strata zamiast zbliżyć do siebie żałobników, ich
podzieliły. Rodzice się rozwiedli, a siostry nie potrafią się porozumieć. Wydaje
się, że oprócz genów i wspólnych wspomnień z dzieciństwa niewiele je łączy.
Josie
jest zbliżającą się do czterdziestki bezdzietną singielką. Pracuje w szkole
jako nauczycielka w pierwszej klasie. Mieszka z przyjacielem Gabe’em i psem
przygarniętym ze schroniska. Choć robi to, co chce i nikt, i nic jej nie ogranicza,
nie czuje się szczęśliwa. Rozpamiętuje zakończony przed laty związek i marzy o
dziecku. Wierzy, że wraz z malutką istotką w jej życiu wreszcie pojawi się
szczęście. 
Meredith
wyszła za mąż za przyjaciela zmarłego brata i urodziła córeczkę. Choć śniła o
karierze aktorskiej, ostatecznie została prawnikiem. Wydaje się, że wiedzie
szczęśliwe i ustabilizowane życie. To tylko pozory, świat wykreowany na
portalach społecznościowych. Meredith w przeciwieństwie do siostry robi to, co
należy, a nie to, czego pragnie. Regularnie korzysta z usług psychoterapeutki i
biernie patrzy, jak jej małżeństwo się rozpada. 
Relacje
sióstr i ich życie osobiste mogą naprawić tylko szczere rozmowy i powrót do
przeszłości. Przeszłości ściśle związanej z bratem i jego tragiczną śmiercią.
Przeszłości, o której nie mówią i której unikają. Czy zdecydują się stawić
czoło wspomnieniom? Czy zdecydują się powiedzieć prawdę, która tak bardzo boli?
Powieść,
oprócz prologu z narratorem wszechwiedzącym, pisana jest w pierwszej osobie
liczby pojedynczej. Raz narratorem jest Josie, raz Meredith. Taki zabieg pozwala
poznać historię z obu stron. Dzięki temu czytelnik poznaje punkt widzenia i
jednej, i drugiej siostry. 
Choć
Pierwsza
przychodzi miłość
czyta się szybko, to nie jest łatwa i lekka historia.
Przysłowie mówi, że „z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu”. To zdanie
świetnie odzwierciedla relacje bohaterów powieści. Moim zdaniem autorka w
fenomenalny sposób opisała kobiece, niekiedy skrajne emocje i skomplikowane
relacje międzyludzkie. Udowodniła, że nie można budować przyszłości bez
zamknięcia przeszłości, a spełnienie marzeń nie zawsze jest źródłem szczęścia.
Szczęście daje miłość – rodzinna lub/i partnerska. Bez niej każda życiowa
układanka prędzej czy później się rozpada. Choć nie zawsze przychodzi pierwsza,
jest najważniejsza.
liczba stron: 436