„Ugly love” – Colleen Hoover

Jadąc do Warszawy, wzięłam ze sobą czytnik e-booków. Moją rodzinną miejscowość od stolicy dzieli ponad dwieście kilometrów. Tym razem podróż mi się nie dłużyła. Minęła w oka mgnieniu. Czytając Ugly love Colleen Hoover, kompletnie straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie liczyło się nic oprócz historii Tate i Milesa. 

Główni bohaterowie poznają się w dość nietypowych okolicznościach. Tate, ze względu na studia, przeprowadza się do starszego brata, Corbina. Próbując dostać się do jego mieszkania, musi stoczyć walkę z przeszkodą, którą jest śpiący na wycieraczce, kompletnie pijany Miles – sąsiad z naprzeciwka. Choć pierwsze wrażenie nie jest najlepsze, dziewczyna czuje sympatię do przyjaciela brata. Z każdym spotkaniem Miles zachwyca i intryguje ją coraz bardziej. Wspólnie spędzone Święto Dziękczynienia staje się początkiem ich romansu bez zobowiązań. Układ wydaje się być prosty – łączy ich tylko seks. Żadnych pytań o przeszłość i żadnej nadziei na wspólną przyszłość. Tate coraz bardziej angażuje się w relację z pilotem i z trudem przestrzega reguł. 
Zwykle bliższe mi są kobiece postaci, tym razem to Miles skradł moje serce. Z pozoru to chłodny facet, gbur, który za wszelką cenę buduje wokół siebie mur. Nie dopuszcza do siebie myśli o budowaniu przyszłości z Tate, wydaje się, że nie potrafi kochać. Nic bardziej mylnego. Jego historia to doskonały przykład na to, jak przeszłość, tragiczna przeszłość, wpływa na teraźniejszość. To często wydarzenia z młodości potęgują strach przed szczęściem. Na jego drodze staje młoda, szczera, nieco naiwna Tate. Czy dzięki niej na nowo otworzy się na miłość? Jakie drzwi musi zamknąć za sobą, by rozpocząć kolejny etap życia?
Ugly love opowiada nie tylko o miłości łączącej dusze, ale i o tej fizycznej. Nie ma jednak mowy o wulgarności, wyuzdaniu. Sceny seksu są naturalne, niedominujące. To nie 50 twarzy Grey’a. Colleen Hoover w subtelny sposób opisuje fizyczne spotkania bohaterów. Spotkania, które mają ważny wpływ i Tate, i na Milesa.
Powieść pisana jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Jej atutem są
dwie narracje. Historię teraźniejszą przedstawia Tate. Miles natomiast
opisuje to, co działo się przed sześciu laty. Powoli, etapami odsłania
przed czytelnikiem swoją przeszłość, która go zmieniła i na nowo
ukształtowała. 
Choć Ugly love czyta się szybko, a fabuła wciąga bez opamiętania, to nie jest płytka powieść. Wzrusza, zaskakuje i pozostawia po sobie ślad w sercu czytelnika. To niezwykła historia o niezwykłej relacji. O przeszłości, która niewyjaśniona depcze człowiekowi po piętach. O nadziei, która umiera ostatnia. I wreszcie o regułach, które czasem warto złamać. Gorąco polecam!
wydawnictwo: Otwarte
liczba stron: 344