„Behawiorystwa” – Remigiusz Mróz

Remigiusz Mróz przyzwyczaił
mnie do napięcia, strachu i zaskakujących zakończeń. Jego nazwisko jest dla
mnie gwarancją dobrego kryminału i emocjonującej, mrożącej krew w żyłach
lektury. Behawiorystę, jedno z najmłodszych „dzieci” autora, chwaliło
wielu czytelników i recenzentów, pisząc w opiniach, że to najlepsza powieść Mroza. Moim zdaniem laudacje nie są
przesadzone. Remigiusz Mróz skomponował
fantastyczne dzieło – straszne i poruszające. Ta powieść, będąca połączeniem
kryminału i thrillera, sprawia, że Wydawnictwo
Filia Mroczna Strona
pokazuje swoją mroczniejszą twarz. 
Tytułowym
behawiorystą jest Gerard Edling. To były prokurator dyscyplinarnie wydalony ze
służby. Także policja, z nieznanych szerszym kręgom przyczyn, zrezygnowała z
jego współpracy. Mieszka z żoną i synem w Opolu. Mieszka i chyba na tym ich
relacje się kończą… Nie potrafi porozumieć się z nastoletnim Emilem, małżeństwo
od dawna uważa za fikcję. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki
zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej i znawcą oraz propagatorem
savoir-vivre. Z tłumu wyróżnia go również strój – beżowe: marynarka, kamizelka
i spodnie oraz biała koszula z czarnym krawatem. Sławę przyniósł mu nie tylko
ekscentryzm, ale przede wszystkim to, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. Do
czasu.
Zamachowiec
zajmuje przedszkole. Grozi, że zabije dzieci i wychowawców. Nie przedstawia
żadnych żądań, co utrudnia pracę policji. W dodatku na żywo transmituje to, co
dzieje się w przedszkolu… Nic więc dziwnego, że gdy całe Opole wstrzymuje
oddech, a służby wydają się być bezradne, Edling wkracza do akcji. Rozpoczyna
się gra między Behawiorystą a Kompozytorem. Między ścigającym a ściganym. Między
sprawiedliwością a poczuciem misji i chęci naprawy świata.
Kompozytor
to przeciwnik godny Edlinga. Wydaje się być jego uczniem – jest obeznany w
kinezyce. Cały czas wyprzedza byłego prokuratora o krok. Zamachowiec uważa się
za kompozytora, a dyrygentem mianuje swoich widzów. Prowadzi grę, a właściwie
komponuje mroczny „Koncert krwi”. Ludzkiej krwi.
Choć
Remigiusz Mróz wydaje się być
najpłodniejszym polskim pisarzem ostatnich miesięcy, jego powieści nie tracą na
jakości. Wręcz przeciwnie – mam wrażenie, że Behawiorysta to zbiór
wszystkiego, co doskonałe w twórczości opolanina. 
Mróz kolejny
raz stworzył oryginalne, wyraziste, mroczne i tajemnicze postaci. Kompozytor
jest bardzo, bardzo negatywnym bohaterem, ale mimo to intryguje czytelnika od
początku do końca. Jego poczynania i wybory, jakie stawia przed widzami
internetowej relacji, zmuszają do zrobienia rachunku sumienia i, częściowo,
podejmowania decyzji, opowiedzenia się za którąś ze stron. Kompozytor to bestia
w ludzkiej skórze, o czym świadczą makabryczne opisy okaleczeń dokonywanych na
zakładnikach. 
Warto
podkreślić, że doskonałość autora nie kończy się tylko na sposobie kreowania
postaci. Remigiusz Mróz znów jawi
się jako mistrz pióra. Porusza wyobraźnię i zmysły pogrążonego w lekturze
mrozoholika. Przeprowadza kolejną lekcję języka polskiego w zakresie słownictwa
policji i instytucji prawniczych. Dzięki postaci Edlinga udziela korepetycji z
behawioryzmu i dobrych manier. Zabiera czytelnika do rodzinnego miasta,
plastycznie opisując najbardziej mroczne zakamarki stolicy województwa
śląskiego. 
Behawiorysta
może
przypominać serię o komisarzu Forście (Ekspozycja,
Przewieszenie, Trawers). Gerard Edling to „prawniczy Wiktor” – mężczyzna z
przeszłością, charakterystycznym zachowaniem i wyglądam oraz nie zawsze konwencjonalnym
podejściem do śledztwa. Prokurator Beata Drejer, była podwładna tytułowego
bohatera, ma kilka wspólnych cech z tatrzańską koleżanką po fachu, Dominiką
Wadryś-Hansen. To tylko podobieństwa, nie ma mowy o kopiowaniu wątków czy
bohaterów. W Behawioryście Remigiusz
Mróz
zaprasza czytelnika do świata zdecydowanie mroczniejszego niż w
poprzednich książkach.
Przy
lekturze towarzyszyła mi potężna dawka emocji, nieustanne napięcie i
oczekiwanie na finalne nuty „Koncertu krwi”. Doszło do tego, że ostatnie
kilkadziesiąt stron pochłonęłam kosztem ciekawego i zazwyczaj chętnie
słuchanego przeze mnie wykładu. Nie mogłam się skupić na zajęciach, nie
wytrzymałabym do wolnego popołudnia. 
Behawiorysta
nie
tylko sprowadza studenta na złą drogę 😉 Przede wszystkim przedstawia bestię,
którą każdy z nas może codziennie mijać na ulicy. Zaprasza na koncert, który,
choć nie jest formą rozrywki, tylko barbarzyństwa, uzależnia i nie pozwala
odłożyć lektury przed końcowym zdaniem. Remigiusz
Mróz
znów mnie zmroził. I to bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli nie
znacie twórczości tego autora, zacznijcie od Behawiorysty. Zacznijcie
od wysokiego B.
wydawnictwo: Filia (Mroczna Strona)
liczba stron: 496