„Dziewczyna mojego męża” – Anna Szczypczyńska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
dziewczyna mojego męża

Anna Szczypczyńska, Dziewczyna mojego męża, Wydawnictwo Luna 2022.
#MamaDropsaCzyta

Lato się rozpoczęło, już jutro początek wakacji, planujemy urlopy, wyjazdy, sporządzamy listę wakacyjnych lektur. Nie może wśród nich zabraknąć najnowszej powieści Anny Szczypczyńskiej „Dziewczyna mojego męża”. Zabawna powieść z nutką pikanterii, którą się czyta jednym tchem! – tak poleca powieść na okładce Natalia Rosiak, autorka bloga Italia by Natalia. Wzrok przyciąga iście wakacyjna okładka i tytuł. A książka należy do tych nieodkładanych. Moim skromnym zdaniem lektura spełnia wszystkie wyznaczniki idealnej, gorącej książki na upalne lato. Zapraszam na garść refleksji po lekturze.

Lucyna i Tomasz po 20 latach małżeństwa postanowili się rozstać, ponieważ oboje pragnęli czegoś innego, namiętność wygasła, dorosła córka wyfrunęła z domu na studia do Londynu. A byli wciąż jeszcze młodzi. Zbyt szybko się pobrali, pojawiła się Ida, musieli godzić studia z życiem rodzinnym. To był najlepszy czas na zmiany! Ponieważ oboje byli  rodzicami, to połączyła ich przyjaźń. Oboje mogli teraz korzystać z życia, tworzyć nowe relacje i związki. Sytuacja się nieco skomplikowała, gdy otrzymali zaproszenie na włoski ślub ich przyjaciela nad jeziorem Garda, w cudownych okolicznościach przyrody. Tomasz zaproponował, żeby pojechali we czworo: Lucyna ze swoim partnerem Kubą a on ze swoją dziewczyną Jaśminą. Wyjazd miała poprzedzić wspólna kolacja. Ale czy Lucyna była gotowa, by poznać dziewczynę swojego męża? natomiast we Włoszech czekała na nich kolejna niespodzianka. Na ślubie pojawiła się ich córka, której nie poinformowali jeszcze o swoim rozstaniu. To dopiero początek perypetii. Bohaterowie będą musieli zmierzyć się z wieloma problemami, by podjąć ważne życiowe decyzje. Przyznajcie, że zarys fabuły jest fascynujący – miłość, przyjaźń, namiętność, zazdrość, kłamstwo. Dorzucę jeszcze malownicze włoskie krajobrazy, smak włoskiego wina, śpiew cykad, zachód słońca „barwiący Gardę na rozmaite odcienie czerwieni, pomarańczy i złota”. Powieść chłonie się wszystkimi zmysłami.

Anna Szczypczyńska poruszyła też w książce poważne tematy: jak odnaleźć się w nowej sytuacji po rozstaniu, jak zmienić relacje, czy możliwa jest przyjaźń byłych małżonków. Lucyna życzyła Tomkowi jak najlepiej, ale czy można zaakceptować, polubić Jaśminę młodszą, zgrabniejszą, pogodną, nową dziewczynę swojego męża? Nie było to łatwe. Mimo nacisku ze strony Lucyny, by się rozstali, życie na nowo, osobno nie do końca jej odpowiadało. A postanowienie o prowadzeniu cichej wojny z dziewczyną okazało się niemożliwe. Dlaczego? Bo była po prostu „klawa”. Czy można zakochać się w młodszym od siebie chłopaku? To tylko tak się wydaje, że łatwo. Lucyna i Jaśmina to moje ulubione postacie. Ich kreacja zdaje  się potwierdzać opinię Pawła, że Tomek miał świetny gust. Luśka też miała nie najgorszy.

Trzeba odróżnić zakochanie od kochania! I tu z pomocą przychodzi nam Autorka:

Zakochanie z pozoru wydaje się silniejsze, bo to czysta chemia, hormony, które tak trudno utrzymać na wodzy. Przychodzi nagle i człowiek traci nad sobą kontrolę. Nie może spać, jeść, pracować, trzeźwo myśleć. Nie musi. Nie chce. Chce tylko jednego: być z drugą osobą. Ze swoim narkotykiem. Trwać w tym upojeniu jak najdłużej, ale tak się nie da. To zbyt wycieńczające. I wtedy owo zakochanie mija. Raptem stan, który jeszcze chwilę temu był tak wyjątkowy, że nie dało się go porównać do niczego innego, wydaje się nic nieznaczący, momentami wręcz śmieszny. I dociera do ciebie, że to żaden wyczyn zakochać się. […] Prawdziwy wyczyn to w tym zakochaniu wytrwać i pozwolić mu się przeistoczyć w coś znacznie trwalszego.

Zachwyciła mnie ta opowieść lekkim stylem, emocjonalnym i plastycznym językiem, ciekawą fabułą z zaskakującymi perypetiami, zwrotami akcji, kreacją prawdziwych bohaterów. Ponadto Autorka zafundowała czytelnikom podróż do Włoch, wprowadzając tym samym idealny klimat wakacyjny.

Czy wierzycie w przyjaźń męsko-damską? Lucyna uwierzyła. W powieści bohaterka przyjaźniła się od wielu lat z Pawłem, właścicielem kawiarni. Ich znajomości nigdy nie przekroczyła „niebezpiecznej” granicy. Traktowała go jako starszego brata, „był głosem rozsądku, wujkiem dobrą radą”. Tomek na początku nie był zadowolony z tej przyjacielskiej relacji, ale z czasem się z tym pogodził. Mnie zachwyciła ta przyjaźń bohaterów. Przypomniały mi się studenckie lata i przyjaciel Janek, na którego męski punkt widzenia i doświadczenie mogłam zawsze liczyć. Szkoda, że nasza znajomość pozostała tylko wspomnieniem.

Historia z nutką pikanterii. Są, są w powieści „momenty”, ale wysublimowane, delikatne, nienachlane. Dodają smaku wakacyjnej powieści.

Anna Szczypczyńska podarowała czytelnikom idealną powieść na upalne lato. Skłania czytelnika do refleksji nad wieloma trudnymi tematami, na które nie mamy czasu na co dzień, a o których można podczas urlopu pomyśleć. „Kocham cię” – dwa krótkie słowa, czy często je wypowiadamy do bliskich: do męża/żony, rodziców, do dziecka, a przede wszystkim do siebie. Bo miłość do siebie to najtrudniejsza ze sztuk. I nie należy jej mylić z egoizmem. Dlaczego o tym wspominam na koniec? Gdy Lucyna dostała od losu pstryczka w nos, w chwilach refleksji nad sobą, nad relacjami dojrzała do podjęcia bardzo ważnej decyzji życiowej. Była świadoma, że będzie bolało. A jakie to miało konsekwencje? Nie spodziewałam się takiego zakończenia powieści. Ta opowieść jest bowiem nieprzewidywalna.

Polecam Wam tę powieść, a ja muszę sięgnąć po wcześniejsze książki Autorki. Zachwyciła mnie ta historia.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Luna