„Czarownica” – Anna Klejzerowicz (#MamaDropsaCzyta)

Read More
czarownica

Anna Klejzerowicz, Czarownica, Wydawnictwo Replika 2021.
#MamaDropsaCzyta

Anna Klejzerowicz jest gdańszczanką, pisarką, fotografką, redaktorem, kociarą, miłośniczką gór, książek, sztuki oraz historii. Zdobyła popularność i uznanie wśród czytelników jako autorka książek kryminalnych, obyczajowych i powieści grozy. Bardzo się ucieszyłam, gdy otrzymałam od Wydawnictwa Replika propozycję recenzji powieści obyczajowej „Czarownica”. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki, to dopiero początek mojej przygody z jej książkami. Zapraszam do lektury mojej opinii.

Tak jak są różne rodzaje czarów, tak samo są i różne czarownice. A niczym się nie przejmują tylko te złe. Dobre niosą na swoich barkach troski świata i aż nazbyt często giną na przeróżnych stosach naszej cywilizacji…
Na szczęście zazwyczaj się odradzają.

„Czarownica” to  niezwykle poruszająca lektura o losach Michała, Ady i Małgosi, którą opowiada w 1. osobie mężczyzna, co wzbudza apetyt Czytelniczek. Przecież najpiękniej o miłości potrafią mówić kobiety. Jest to opowieść o różnych obliczach miłości, o tym, co w życiu jest najważniejsze, o relacjach międzyludzkich, o więziach rodzinnych, o związku, zależności człowieka z naturą i ze światem zwierząt. A wszystko to dzieje się w pięknych okolicznościach przyrody, na wsi i jest podszyte magią.

On – facet po czterdziestce i po nieudanym małżeństwie (różnica charakterów), właściciel małej firmy komputerowej, postanowił porzucić swoje życie w mieście Gdynia, by się przenieść, jak jego przyjaciele, na wieś i rozpocząć budowę malowniczego domu. Od pierwszego wejrzenia zauroczył go inny świat, mimo że tak blisko miasta. Boże, jak w górach! Dookoła lasy, wzgórza, powietrze. Trochę starych domów i sporo nowych. Szczególnie zaintrygowała go tajemnicza kobieta, mniej więcej w jego wieku, o dziwnej twarzy, niepowtarzalnej urodzie, rudych włosach spiętych z tyłu, w ciemnych okularach i w towarzystwie kotów i psa. Nie pasowała do małego domku a właściwie chatki drewnianej, jak u Baby Jagi, z zabawnie pomalowanymi okiennicami, drzwiami z kołatką w kształcie smoka. Weranda była porośnięta czymś zielonym i kwitnącym, dookoła zdziczały, ale klimatyczny ogród z zieloną ławeczką. Kobieta jak czarownica rzuciła na Michała urok, a nie była sympatyczna. Widział ją tylko raz, a przyciągała jak magnes. Oboje w tej wsi byli obcy i chyba też samotni. I od tej chwili jesteśmy świadkami, jak dom Michała rośnie, jak poznaje mieszkańców wsi, pojawił się też u niego piesek, ale uczestniczymy też niejako w bliższym poznaniu Michała i tajemniczej Ady, która nie jest wylewna, stale ukrywa swoje ładne zielone oczy za okularami. We wsi nazwano ją czarownicą. A bohaterka zdeterminuje życie Michała.

Ona – Adrianna, kobieta po przejściach, z konieczności, a nie z fascynacji wsią zamieszkała w wynajętej chatce, po tym jak wszystko straciła w życiu. Mogła w niej znaleźć doskonały azyl, robić lalki na sprzedaż, by mieć trochę grosza na czynsz i dokarmianie kotów czy psów bezpańskich. Dotknięta przez los to właśnie ze zwierzętami stworzyła niejako rodzinę i polubiła swoje nowe miejsce na ziemi, gdzie odnalazła spokój. Zwierzęta, las i ogród wystarczały mi w zupełności. Wszelkiego rodzaju związki i relacje ograniczałam do minimum. Bohaterka opowiedziała swoją historię Michałowi, gdy pomógł jej uratować domek po zalaniu przez burzę. Wtedy ona i on zrozumieli, że człowiek potrzebuje drugiego człowieka, potrzebuje bliskości, empatii, zrozumienia. Nie zawsze obecność i miłość zwierząt te braki zrekompensuje. Michał zdobył się na odważny gest i zaproponował Adzie, aby spróbowali razem iść przez życie…

Ono – na ich drodze pojawiła się niespodziewanie Małgosia, sześcioletnia , milcząca, zamknięta w sobie jak w skorupie, żeby przetrwać (mechanizm obronny) dziewczynka z patologicznej rodziny. Jej losy wzruszają i poruszają do głębi. Diagnoza psychologa i wskazówki, zalecenia wystawiają relacje, emocje Michała i Ady na wielką próbę. Doświadczona boleśnie przez los kobieta nie była gotowa na podjęcie ważnej i trudnej decyzji życiowej. Wciąż odczuwała wewnętrzny opór. Pojawiły się też dylematy natury moralnej.  Znowu los zaskoczył bohaterów niespodziewaną serią wydarzeń i wystawił bohaterów na kolejne próby, z których zwycięsko wyszła Małgosia. Ten nagły zwrot akcji niejako okaże się pomocnym w podjęciu kolejnych decyzji. To dopiero początek… Nie, nie zdradzę, co dalej. Tego dowiecie się, pogrążając się w lekturze. 

Powieść czyta się szybko, ale trudne tematy sprawiają, że czytelnik musi się zatrzymać, zastanowić, przemyśleć, wyciągnąć wnioski. Jest to bowiem powieść o rożnych obliczach miłości, o pragnieniu miłości, o strachu przed odrzuceniem, o pokonywaniu własnych słabości, o poczuciu odpowiedzialności, o sile przyjaźni, o trudnych wyborach życiowych i dylematach moralnych. Uwrażliwia człowieka na los zwierząt. Pokazuje blaski i cienie wiejskiego życia, które wcale nie jest takie sielskie i anielskie jak w pieśni Jana z Czarnolasu. Owszem, magiczny świat przyrody jest sprzymierzeńcem człowieka, w wielu sytuacjach życiowych odgrywa uzdrawiającą rolę. Życie jednak zaskakuje swoim scenariuszem, nagłym zwrotem akcji, nie głaszcze nas po głowach, wręcz rzuca kłody pod nogi. Z drugiej zaś strony życie na wsi toczy się innym rytmem, mieszkańcy wzajemnie się wspierają, okazują bezinteresowną pomoc, pocieszają i doradzają.  Pisarka pokazała w powieści, jak ważna jest obok nas obecność drugiego człowieka, kiedy potrzebujemy właśnie miłości, czułości, bliskości i ciepła.  

Życie to żywioł, walka. Raz na wozie, raz pod wozem. Tak chyba musi być…
– Ano, niezbadane są wyroki boskie – westchnęła.

Książka jest napisana lekkim, ale nie płytkim stylem. Walorem jest język. Opowieść o zagmatwanych ludzkich losach jest przeplatana tak pięknie namalowanymi słowem, iście poetyckimi obrazkami przyrody. Magiczny las to miejsce spacerów, dawał  ukojenie ale też azyl, bezpieczne miejsce dla człowieka zranionego. Małgosia w towarzystwie magicznych kotów, psów, Kloci i konia Przecinka to iście rozczulający obraz i jej słowa: „A zwierząt nigdy dość!” zwierzęta nigdy nas nie zawiodą w przeciwieństwie do człowieka. Być może będzie kiedyś czarownicą jak Ada.

Akcja powieści toczy się na początku niespiesznie, ale potem nabiera tempa, a jej nagłe zwroty i perypetie zaskakują i wywołują w czytelniku mnóstwo emocji.  Bohaterowie są prawdziwi, tacy z krwi i kości, których możemy znaleźć obok nas. Każdy gdzieś ma swoją „babcię od jajek”, która wie wszystko.

Polecam tę wartościową książkę na zimowe wieczory. Cieszę się, że to nie koniec i wkrótce poznam dalsze losy bohaterów.

Wydawnictwu Replika serdecznie dziękuję za egzemplarz do recenzji.