Katherine Center, Milion nowych chwil, Wydawnictwo Muza 2019.
Jakiś czas temu w social mediach powiązanych z blogiem, prezentowałam krótką opinię na temat powieści Milion nowych chwil. Postanowiłam i tutaj wrzucić parę słów o książce, bo naprawdę je warta przeczytania!
Jest wiele rodzajów szczęśliwych zakończeń. Każdy bowiem ma własną definicję szczęścia i powody do wdzięczności. Tak w dwóch zdaniach podsumowałabym tę historię. Szczegóły? Poniżej!
Maggie wskutek wypadku traci władzę w nogach. Samolot rozpada się na kawałki, a wraz z nim jej dotychczasowe życie. Zamiast świętowania zaręczyn, jest szpital. Zamiast ślubu, rozstanie. Zamiast wymarzonej pracy, żmudna rehabilitacja. Dziewczyna musi na nowo poukładać swoje życie. Drugie życie. Zaczyna od początku. Skleja kawałki mozaiki zwanej codziennością. Walczy o zdrowie fizyczne i psychiczne. Prawda, że nic już nie będzie takie jak przed wypadkiem, z każdym dniem coraz mocniej do niej dociera.
Maggie nie jest sama. Ma u boku kochających rodziców – nieco apodyktyczną matkę i ojca, dla którego najważniejsze dobro ukochanych kobiet. Z siostrą, w niewyjaśnionych okolicznościach, straciła przed laty kontakt. Czy tragiczny wypadek sprawi, że spróbują naprawić relacje? Jak zakończy się walka Maggie – o sprawność, o równowagę psychiczną i poczucie bezpieczeństwa? Odpowiedź na to pytanie da Wam oczywiście lektura powieści.
Milion nowych chwil to powieść, którą się pochłania. Choć pisana lekkim językiem – to zapewne zasługa pierwszosobowej narracji, porusza trudne tematy. Niepełnosprawność, walka o zdrowie, skomplikowane relacje rodzinne i damsko-męskie…
Jak wspomniałam, powieść pochłonęłam na dwa podejścia. To historia o mocy, odwadze, determinacji. O wielkim trudzie i wielkiej miłości. Bawi, wzrusza. Daje nadzieję. Jest piękna, po prostu piękna. Nie idealna. Życiowa. Bo życie właśnie takie jest. Składa się z miliona chwil, które złączone dają mozaikę. Czy piękną? To w dużej mierze zależy od nas. Gorąco polecam!
Książka idealna na letni wieczór.