„Testerka” – Sylwia Kubik, Joanna Szarańska

Read More
testerka 3d recenzja

Sylwia Kubik, Joanna Szarańska, Testerka, Wydawnictwo Skarpa Warszawska 2023.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

Muszę przyznać, że czytając zapowiedzi powieści duetu Kubik&Szarańska spodziewałam się historii pełnej (u)śmiechu i wzruszeń. Pełnej humoru, ze szczyptą ironii i garściami ciepła, które niespiesznie będzie rozlewać się po moim sercu. To wszystko otrzymałam. W dawkach podwójnych. Bo choć Sylwia i Joanna stworzyły komedię, równocześnie stworzyły pewnego rodzaju poradnik dla kobiet i nie tylko. „Testerka” miesza w sobie kilka gatunków…

To powieść obyczajowa. Mamy małżeństwo, Elizę i Wiktora. Ona urzędniczka, on pracownik wydawnictwa, co samo w sobie w przypadku książkoholiczek daje mu dziesięć punktów sympatii na samym wstępie. On dużo pracuje, ona… panikuje. Podsycana przez siostrę – jednocześnie najbliższą przyjaciółkę – zaczyna podejrzewać męża o zdradę.

I tu zaczyna się wątek sensacyjny! Eliza zatrudnia bowiem testerkę wierności, która ma za zadanie sprawdzić odporność Wiktora na damskie wdzięki. Dzięki czemu potwierdzą lub rozwieją się jej wątpliwości. Marcelina rusza do akcji i szybko zdobywa sympatię swojego obiektu.

Ustalenia Marceliny doprowadzają do rodzinnych dramatów, wyciągając na światło dzienne rodzinne tajemnice i zawiłe relacje. Kto ma rację? Kto jest winny? Kto jest wierny w tej nietypowej układance? Czy prawda na pewno leży w dowodach?

Sięgając po powieść takich autorek, ma się gwarancję komediowych akcentów. Poczucie humoru bohaterów, zabawne sytuacje, których nie brakuje nie tylko podczas prowadzenia śledztwa, nie raz i nie dwa wywołują na twarzy szeroki uśmiech. Eliza ma charakterek, tego nie można jej odmówić. Ale ma też wrażliwe serce… Tak, te struny wywołują najwięcej wzruszenia i refleksji.

„Testerka” to książka o świecie uczuć i związków. To książka, która przypomina prawdę oczywistą, ale w dobie instaporad zapomnianą – nie ma recepty na udaną relację. Każda relacja jest inna i wymaga innego nakładu pracy. Każda wymaga rozmowy. Każda wymaga cierpliwości i czasu, który poświęca się sobie wzajemnie. Gdy tego wszystkiego zaczyna brakować, dwoje ludzi oddala się od siebie. Często, zamiast usiąść do stołu i porozmawiać o tym, co boli, czego brakuje, za czym się tęskni, ucieka się w pracę, w pasję, w ramiona trzeciej osoby. Każda relacja wymaga też zaufania. Często zostaje ono zagłuszone przez brak poczucia własnej wartości, brak zrozumienia, chowa się za poradami nie do końca prawdziwych przyjaciół. Utracone zaufanie również zaprasza do stołu – zaprasza do rozmowy.

I w głowie czytelniczki podczas lektury pojawić się może pytanie: czy zawsze, kiedy trzeba, rozmawiam? A może chowam się w łazience, połykam łzy, a później wychodzę dumna, udając, że nic się nie stało? Pozwalam rosnąć frustracji do olbrzymich rozmiarów? Każda z nas odpowie inaczej, każda z nas wyciągnie pewne wnioski.

To nie tak, że „Testerka” jest przepełniona mądrościami i radami dla małżonków, co robić, a czego nie. Prawdy mniej i bardziej oczywiste schowane są pod płaszczem pozornie komediowej historii, lekkiego języka, dwutorowej narracji żony i testerki. To, czy i jakie wnioski wyciągniemy, zależy od nas. Ale jedno jest pewne – gdy otworzymy tę powieść, serce zabije mocniej, wypełni się ciepłem i miłością, niezależnie od tego, jaki jest nasz stan cywilny.

„Ktoś do kochania” – Magdalena Kordel

Read More
ktoś do kochania 3d recenzja

Magdalena Kordel, Ktoś do kochania, Wydawnictwo Znak 2023.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawcą.

I już. Koniec. Tajemnice ujrzały światło dzienne. Czy wszystkie? To wiedzą tylko Adela i Halina. I Kordella oczywiście. Choć nie zdziwiłabym się, gdyby Muszka coś przed nią zataiła. Bo przecież Magdalena Kordel wierzy swoim bohaterom. Tak jak my wierzymy w jej historie…

Kolejny cykl skończony. Ostatnia kropka postawiona. Ale historia Adeli, Muszki, Eweliny, Maszy, Jagny, Mateusza, Ruty, Janka, nawet Leona niewiernego, co teścia się boi – zostanie z nami na półkach w biblioteczce. I w sercach. Bo Magdalena Kordel parzy niezwykłą kawę. Zamiast ziaren serwuje słowa. Zalewa je emocjami i uczuciami. Powstaje niezwykła mieszanka. Pisarka wlewa w nasze serca dobro. Nadzieję. Wiarę w lepsze jutro. Wdzięczność dla drobiazgów, z których wszyscy tkamy codzienność…

I przede wszystkim miłość. „Ktoś do kochania” – IV i ostatnia część cyklu „Tajemnice” to powieść o miłości. Miłości, która ma przecież niejedno imię. Nie tylko damsko-męska, nie. Jest przecież miłość matki do dziecka, dziecka do ojca, miłość między siostrami. A od miłości, jak wiadomo, do nienawiści jeden krok. Wystarczy okruszek zła, by życie stało się zakalcem. I co wtedy? A no trzeba otworzyć drzwi, by raz na zawsze wyprosić przeszłość. I wszystkie tajemnice. Wszystkie! Trzeba otworzyć drzwi, by podzielić się przeszłością z tymi, których się kocha. Tak naprawdę się kocha. Opowiedzieć o przeszłości, która jest skąpana we krwi… Która na zawsze została naznaczona tragedią wojny. Przeszłości, która w każdej minucie teraźniejszości ma zapach róż…

Ta historia jest jak kocyk. Mimo wojennej traumy. Mimo wspomnień, które sprawiły, że w oczach miałam łzy, a na rękach gęsią skórkę. Bo Magdalena Kordel pisze pięknie o wszystkich barwach życia. Tych pastelowych, tych intensywnych i tych najciemniejszych. Chwile smutku przeplata charakterystycznym dla siebie humorem. Bawi i wzrusza do łez. Szanując język, pokazuje, jak bardzo szanuje czytelnika i bohaterów, których historię chce nam opowiedzieć. Zna proporcje.

Magdalena Kordel tka kocyk. Tnie życie postaci na kawałeczki, by zszyć je od nowa. I zarzucić nam na plecy. I przypomnieć, że każdy z nas ma kogoś do kochania. „Ktoś realny, kto stanowczo zatrzaśnie mi drzwi przed nosem, gdy będę chciała rzucić się głową naprzód w ciemność. Albo jeszcze lepiej ktoś, kto nie będzie się bał wkroczyć tam ze mną. Kto poda mi rękę, gdy niezdecydowana stanę na skraju przepaści…”. Wśród rodziny lub przyjaciół, którzy często bywają bliżsi niż ci, z którymi łączą nas więzy krwi. Bo tu nie o DNA chodzi. Tu chodzi o miłość przecież, która wymyka się wszelkim kodom…

Kordello, dziękuję za to ciepło, dziękuję za cudowne bohaterki. Czułe, troskliwe, nieco wścibskie, które nieba przychylą. Są. Kochają. I nas, czytelników, miłości uczą. Albo po prostu przypominają, że jest najważniejsza.

„Spadkobierca” – Aleksandra Rak

Read More
spadkobierca rak recenzja

Aleksandra Rak, Spadkobierca, Wydawnictwo Flow 2023.
cykl „Szept anioła”

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Flow

Szept anioła to najpiękniejsza muzyka, dar, obok którego nie możesz przejść obojętnie.

Wyobrażam sobie, że wcale nie jestem w moim domu, na kwiatowej narzucie, oparta o poduszki. Wcale nie piję kawy z ulubionego kubka i nie jem upieczonych własnoręcznie jagodzianek. Wyobrażam sobie, że siedzę na rozgrzanym piasku, a woda Bałtyku delikatnie obmywa mi stopy. Mam przymknięte oczy, ale mimo to widzę w oddali gmach latarni. Choć jest jasno, jej światło jest doskonale widoczne… Choć szumi morze, doskonale słyszę szept…

Ten wpis rozpoczęłam od fragmentu powieści „Spadkobierca” Aleksandry Rak. Wybór cytatu jest nieprzypadkowy. „Szept anioła” to nazwa cyklu, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Flow. „Szept anioła” – czyli seria książek – to naprawdę dar, obok którego nie można przejść obojętnie. To najpiękniejsze, co może wziąć do ręki czytelnik powieści obyczajowych. Powieści o miłości, przyjaźni, zdradzie, rodzinnych tajemnicach, kłótniach… Powieści o życiu.

„Spadkobierca” to trzecia i ostatnia część cyklu. Ostatnia wizyta w Płotkach. Ostatnie drożdżowe zjedzone u Bogusi, ostatnie spotkanie z kotem w ogrodzie Eleonory, ostatnie listy przyniesione przez Huberta… Ostatnie spotkanie z ludźmi, których naprawdę polubiłam. Aleksandra Rak stworzyła miejsce, które przyciąga. Zachwyca swoją łagodnością i kusi szeptem. Wystarczy wsłuchać się w wiatr… Aleksandra Rak stworzyła postaci, w których każdy można odnaleźć cząstkę siebie. Postaci z wadami i zaletami. Postaci z przeszłością, które nie do końca potrafią odnaleźć się w teraźniejszości. Postaci z krwi i kości. Są tak bardzo podobne do naszych sąsiadów, znajomych z pracy, członków rodziny, do nas samych – może dlatego tak ciężko się z nimi rozstać…?

Trzecia część cyklu „Szept anioła” to zamknięcie historii znanych nam z „Latarnika” i „Posłańca”. To odpowiedzi na pytania, które zadajemy sobie od pierwszych stron serii. To szept, że wiara i nadzieja są z nami do końca. To szept, że każdy z nas ma u boku anioła…

Anioły nie spadają z nieba. Są blisko nas i w milczeniu czekają na chwilę, gdy będą potrzebne. Cierpliwe, powściągliwe, opanowane. Zmagają się z ogromem emocji i cierpienia, wzniecają ledwie się tlącą iskrę nadziei. Rozdmuchują ją, aż wypełni całe serce i człowiek na nowo zrozumie, że to jeszcze nie jest koniec jego świata.

Tak jak w poprzednich częściach, tak i tym razem zachwyca mnie troska o każdy detal – i językowy , i graficzny. Aleksandra Rak szepce do nas bez zbędnego moralizowania, choć w książce nie brakuje cennych życiowych drogowskazów. Powoli, za rękę, prostymi, ale płynącymi z serca słowami, prowadzi nas przez plażę, latarnię, ulicę Pomorską czy Jastrowo. Zaglądamy do domów bohaterów, wzruszając się do łez lub śmiejąc się razem z nimi. Autorka w prowadzeniu fabuły dba o równowagę. Są i chwile smutku, zadumy, są i chwile śmiechu. Bo czy można się nie uśmiechnąć, odwiedzając Lucynkę i Pana Wójta…?

Olu, dziękuję za Twój szept. Dziękuję za historię bez lukru. Dziękuję za anielskie skrzydła, pod które wzięłaś swoich bohaterów i czytelników. Lektura tego cyklu była prawdziwą przyjemnością, ucztą wręcz. I inspiracją – do życia i czujności. By nigdy nie przegapić anioła i okazji do tego, by dla kogoś stać się latarnią.  

„Facetom wstęp wzbroniony” – Sylwia Trojanowska, Malwina Kozłowska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
facetom wstęp wzbroniony 3d

Sylwia Trojanowska, Malwina Kozłowska, Facetom wstęp wzbroniony, Wydawnictwo Książnica 2023.
#MamaDropsaCzyta

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Książnica

Jeśli jesteś fanką Bajmu, jesteś w dołku z jakichś powodów lub chcesz poprawić sobie humor, a przy tym nabrać pewności siebie, bo niezawodna kobieca intuicja jednak cię zawiodła, to sięgnij po doskonałą powieść duetu: Sylwia Trojanowska i Malwina Kozłowska. „Facetom wstęp wzbroniony” to książka o kobiecej przyjaźni, o lojalności, idealna na urlop, na wakacyjny czas. Zapewni wspaniały relaks, śmiech do łez, ale i da naukę życiową, jak poradzić sobie z facetami, gdy pewnego pięknego dnia poczujesz się zdradzona, porzucona i oszukana. Dlaczego warto być ostrożną wobec facetów? Zapraszam na garść refleksji po lekturze.

Autorki podarowały nam opowieść o trzech kobietach-żywiołach: ogień powietrze i woda, a łączy je to, że stąpają twardo po ziemi. Inga Winter, redaktorka książek po dziesięciu latach i po rozwodzie wróciła z Nowego Jorku do Poznania. Marzyła, by zająć się malowaniem obrazów. Znudzona życiem i ze względów zdrowotnych zapisała się na jogę, gdzie spotkała Basię Kochańską, atrakcyjną bizneswoman, harpię biznesu i Ankę, panią prokurator znaną jako Proca (celność zadawanych pytań podczas przesłuchań) a słynącą też z niewyparzonego języka, celnych ripost. Denerwowała ją papierologia.  Bohaterki od razu przypadły sobie do gustu i nawiązały silną przyjacielską więź. Zaczęły się spotykać na ploteczkach i na kolacjach czwartkowych w klubie Facetom Wstęp Wzbroniony, knajpce tylko dla kobiet i na zajęciach jogi. Mimo że diametralnie się różniły, to bardzo szybko odkryły w sobie   pierwiastek zołzy. „Życie należy kosztować jak dobrego drinka – tylko w najlepszym towarzystwie” – ta dewiza Baśki przypadła im do serca.  A w królestwie kobiet drinki nosiły nazwy z piosenek Bajmu.

Trafić teraz na porządnego faceta, to jak wyłowić na wyprzedaży ostatnią parę szpilek w swoim rozmiarze. Liczy się szczęście. A z drugiej strony jak masz ochotę na jakiegoś cepresika, to po prostu go schrup. Życie jest z krótkie, żeby wciąż być na randkowej diecie. Bywa, że wybór cepresika może się okazać zbyt trudny a nawet tragiczny w skutkach. Dziewczyny nie miały szczęścia do facetów. W sytuacji pojawienia się zdradzieckiego pierwiastka męskiego potrafiły jednak zjednoczyć siły, uknuć plan zemsty, stawić mu czoła i wyjść z tego ambarasu z podniesioną głową. Z takim mocnym tercetem nie można zadzierać! Mogły też liczyć na pomoc Ukraińca, kelnera Siergieja.

Powieść jest napisana lekkim stylem, emocjonalnym, zabawnym, niekiedy dosadnym językiem. Autorki okrasiły historie świetnie wykreowanych bohaterek humorem, sarkazmem i ironią. Dialogi są skonstruowane wręcz po mistrzowsku. Akcja biegnie szybko a zwroty akcji nas zaskakują.

Wkładajcie pończochy wtedy, kiedy macie na to ochotę, a nie wtedy, kiedy facet tego chce albo kiedy uważacie, ze szykuje się wam jakiś łóżkowy fajerwerk. Pończochy to synonim pewności siebie i warto je zakładać szczególnie wtedy, kiedy nie mamy żadnego faceta u boku. A że pończochy, mimo że niewidoczne, podobno działają jak magnes, to już inna sprawa.

W powieści można też dostrzec momenty poważne skłaniające do refleksji a nawet wzruszające. Dotyczą one przede wszystkim relacji interpersonalnych, marzeń, pasji, przyjaźni, przemocy domowej,  jakiejś cholernie trudnej do zdradzenia innym tajemnicy, konfrontacji z prawdą, zbyt pochopnej oceny czyjegoś postępowania. Jakże łatwo wyrządzić tym samym komuś krzywdę. Ludzie czasami muszą sami się przekonać, doświadczyć czegoś boleśnie, nawet pocierpieć, by wybrać właściwą drogę. Swoją własną. Musimy mieć świadomość, że to, co da mnie jest dobrym wyborem życiowym, wcale nie musi być trafnym dla kogoś. Nie mierzmy kogoś własną miarą. Słowa powtarzane bardzo często, jednak nie do wszystkich trafiają. Często chcemy: szybko,  już, na teraz a najlepiej na wczoraj. Nie porównujmy kogoś z naszymi wyobrażeniami.

„Co mi, Panie dasz w ten niepewny czas? Jakie słowa ukołyszą moją duszę, moją przyszłość?”- śpiewa Beata. Nie wiesz, co cię czeka „na tę resztę lat”, wiec nie odkładaj marzeń na później. Najlepszym czasem na ich spełnienie jest chwila, która trwa teraz. Tak, właśnie teraz.

„Facetom wstęp wzbroniony” to książka, w której każda czytelniczka znajdzie chociażby cząstkę siebie. Życzyłabym sobie mieć takie szalone przyjaciółki – muszkieterki, suflerki, zewnętrzne mózgi i reżyserki życia, idące przez nie na własnych zasadach; dziewczyny, które równie dobrze czują się na bosaka i w sportowych ciuszkach, co w eleganckich kieckach i na nieziemsko wysokich szpilkach. Jaka wielka siła tkwi w kobietach a w przyjaciółkach wręcz przeogromna, bo one są gotowe na wszystko w imię przyjaźni. Przyjaciółki są jak bezpieczna przystań, dacza w lesie nad jeziorem i luksusowy jacht na Majorce w jednym. Pora więc wyeliminować ze słownika wyrażenie „słaba płeć” w odniesieniu do kobiet. Autorki mnie absolutnie przekonały o tym w jakże mądrej i wartościowej powieści.

Po lekturze odczuwam niedosyt czytelniczy. To zakończenie je spowodowało. Jestem ogromnie ciekawa, jak rozwinie się w sieci projekt Mój Ex, Twój Next – miejsce, w którym kobiety będą się mogły dzielić swoimi historiami, by przestrzec inne kobiety przed niewiernymi, roszczeniowymi i kłamliwymi facetami. Mam nadzieję, że będzie kontynuacja.

Polecam wam z całego serca tę wciągającą opowieść o trzech przyjaciółkach. Podczas lektury gwarantuję wam relaks, wytchnienie, pociechę, świetną zabawę i śmiech przez łzy i śmiech do łez.

„Pomimo wszystko” – Joanna Kruszewska (#MamaDropsaCzyta)

Read More
pomimo wszystko

Joanna Kruszewska, Pomimo wszystko, Wydawnictwo Filia 2023.

#MamaDropsaCzyta

10 maja miała miejsce premiera powieści Joanny Kruszewskiej „Pomimo wszystko”. To moje kolejne już spotkanie z jej twórczością. Autorka podarowała Czytelnikom jakże prawdziwą, nielukrowaną a wręcz zaprawioną goryczą opowieść o życiu, troskach i problemach wielopokoleniowej rodziny. Fabuła jest osnuta na kanwie prawdziwych wydarzeń i wspomnień związanych z wysiedleniem rodzin podczas tworzenia Zalewu Siemianówka. Postacie są jednak fikcyjne a ich obraz został namalowany słowami przy użyciu całej palety kolorów i ich odcieni. Są sportretowane tak prawdziwie, wyraziście, że możemy je odnaleźć i w naszej rzeczywistości. Dlaczego chcę Was zachęcić do sięgnięcia po tę książkę? Zapraszam zatem na garść refleksji.

Razem wszystko zbudowali. Przez całe wspólne życie obok siebie ramię w ramię, nigdy naprzeciwko. Ignacy był wsparciem dla niej, ona była dla niego. Po tylu latach wspólnych trosk, chwil szczęścia odwrócił się od niej plecami.

Ignacy nie mógł się pogodzić z wysiedleniem z ojcowizny. Nie wiedział, jak żyć. Całe jego życie zalała woda. Powoli gasł, wypalił się zupełnie. Natalia próbowała go zrozumieć, sama jednak pragnęła za wszelką cenę, pomimo wszystko, ułożyć swoje życie od nowa. Z pomocą pośpieszyła rodzicom córka Barbara, jedna z bliźniaczek. Między siostrami doszło przed laty do konfliktu, zerwały ze sobą kontakt. Basia zabrała ojca do siebie. W jej domu oprócz męża mieszkała córka Aneta z bliźniętami. o spokoju nie było mowy. Wnuczka postanowiła wyciągnąć dziadka z marazmu, nawiązała z nim relacje, sprowokowała do wspólnych posiłków, pomocy a nawet wyjścia z domu. W tym domu bowiem rodzina zawsze mogła liczyć na wzajemne wsparcie. Anecie, stawianej innym za wzór,  nie było lekko, jej plany życiowe, ścieżkę kariery zburzyła nieplanowana ciąża. A Piotr zapragnął być pisarzem i „wymiksował się” z roli taty i męża. W tej rodzinie jest też i czarny charakter.

Czy rodzina to same nieszczęścia? Rodzina bywa nieszczęściem, ale w ogólnym rozrachunku bilans przechyla sie na tę dobrą stronę. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Złe doświadczenia, nagromadzone troski, problemy sprawią, że bohaterowie nabiorą siły, by je pokonać i się z nimi pomimo wszystko rozprawić. Nabiorą w sobie odporności na to, czym przekornie obdarzył ich los. W rodzinie siła i wsparcie!

„Pomimo wszystko” to opowieść o odnajdywaniu sie w trudnych życiowych i rodzinnych sytuacjach, o samotności w tłumie,  tęsknocie,         o tajemnicach rodzinnych, o różnych obliczach miłości, o tym, że czasem przy dokonywaniu wyborów życiowych należy się kierować rozumem a nie sercem, co nie jest łatwe. Ale musimy w życiu podejmować różne decyzje i musimy się odnaleźć w nowej rzeczywistości, przystosować się pomimo wszystko do nowych warunków.  Życie nie jest bajką!

Joanna Kruszewska jak zawsze zachwyciła mnie lekkim stylem i pięknym, obrazowym, emocjonalnym językiem, często zaprawionym ironią, sarkazmem a czasem piękną metaforą, porównaniem. Wykorzystała całą paletę emocji i uczuć. 

Powieść jest tak skomponowana, że każdy krótki rozdział jest jak puzzel. Przed bohaterami Autorka postawiła trudne zadanie – ułożyć z nich obrazek, któremu można nadać tytuł „Rodzina”. Niektóre puzzle wciąż nie pasują do układanki, nie da się ich wcisnąć na siłę, wciąż czekają na właściwy czas. I nie ma instrukcji do tej układanki. Nasze życie jest jak puzzle, które układamy bez końca, bo właśnie nie wszystkie elementy pasują do układanki. Muszą znaleźć drogę do naszych serc. Ci, którzy popełnili błędy, gdy ich droga skręciła w niewłaściwym kierunku, muszą zawrócić. Błądzenie jest rzeczą ludzką. Nie ma idealnych ludzi. I nie ma jednej recepty na udane życie. Czasem zerwanie kontaktów jest najlepszym rozwiązaniem. Życie często zaskakuje nas swoimi nieprzewidywalnymi scenariuszami , wbrew naszym planom, marzeniom. Popełniamy błędy, robimy coś głupiego. A czas leci nieubłaganie i nie zatrzyma się go na siłę.

Polecam idealną na ten czas niezwykle życiową powieść ze świetnie wykreowanymi bohaterami, ciekawymi portretami psychologicznymi i poruszającymi historiami. Pamiętaj, że życie nie jest bajką. Gdy ci jest źle, nie rozpamiętuj tego, nie demonizuj, lecz jak Basia przypomnij sobie o dobrych chwilach. Pomimo wszystko idź do przodu!  

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Filia

„Ogród sekretów i zdrad” – Agnieszka Krawczyk

Read More
ogród sekretów i zdrad 3D

Miała niejasne wrażenie, że zaczyna zagłębiać się w dziwny świat pełen dawnych sekretów i tajemnic. Jakby ktoś odkorkował starą butelkę perfum i z jej dna wydobył się zapach, o którym nikt już prawie nie pamiętał, ale który wciąż potrafił podrażniać zmysły. I przywołać historię, jakich istnienia nie podejrzewałoby się w najśmielszych snach.

Agnieszka Krawczyk, Ogród sekretów i zdrad, Wydawnictwo Filia 2023.

Trzy kobiety, 2 jubileusze, jeden pałac. Ile sekretów pomieścił, ilu zdrad był świadkiem tytułowy ogród? Przekonajcie się, sięgając po powieść, która otwiera nową sagę królowej gatunku, Agnieszki Krawczyk.

Przeszłość buduje teraźniejszość, o czym przekonują się córka, matka i babka podczas organizowania rodzinnej uroczystości. Dawna siedziba ich rodu staje się pretekstem do podróży sto lat wstecz – do przedwojennego świata artystycznej bohemy, konwenansów i ich łamania oraz historii własnej rodziny, która wciąż pozostaje nieodkryta.

Powieść „Ogród sekretów i zdrad” jest niczym tutułowy ogród właśnie – kwitną w nim różne gatunki literackie. Dominującym jest oczywiście romans, w którym autorka specjalizuje się od lat. Mamy również do czynienia z klimatem powieści przygodowej, momentami wręcz sensacji, których akcja rozgrywa się na tle wydarzeń pozornie historycznych.

W książce są obecne dwa plany czasowe – ukochane przez autorkę dwudziestolecie międzywojenne i czasy współczesne. Czuć fascynacje Agnieszki Krawczyk latami 20. XX wieku. W każdym rozdziale wyczuwalna jest dbałość o szczegóły i klimat tamtych czasów. W powietrzu unosi się zapach przeszłości, intryg i tajemnicy, która na kilka pokoleń została zamknięta w pałacu w Łabonarówce. Wydarzenia i postaci przedstawione w książce są fikcyjne, ale autorka prowadzi fabułę z taką starannością, że czytelnik wierzy w każdą sytuację, a losy postaci wydają się niezwykle prawdopodobne.

Tej książki nie czytałam, ja ją pożerałam, pochłaniałam każdą stronę, każde zdanie, każde słowo. Moja ciekawość, jaki będzie finał śledztwa prowadzonego przez Różę i Maksa, nie pozwalała na odłożenie książki. Jednocześnie delektowałam się językiem, do którego autorka przywiązuje ogromną wagę, konstruując kolejne powieści. Czułam, że jestem gościem w pałacu, uczestniczę w artystycznych spotkaniach, goszczę u Róży, jej matki i jej babki na podwieczorku. Wszystkimi zmysłami pochłaniałam tę historię. Agnieszko, dziękuję ci za tę ucztę.

„Ogród sekretów i zdrad” to powieść dla wszystkich, którzy kochają wielowątkowe i rodzinne sagi gwarantujące podróż w przeszłość. Podróż pełną tajemnic, intryg i trudnych do przewidzenia wydarzeń. Jestem pewna że wizyta w Łabonarówce będzie dla Was niezapomniana. Mnie pozostaje czekać na drugi tom… 

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Filia.

„Wiosna cudów” – Magdalena Kordel (recenzja przedpremierowa)

Read More
wiosna cudów 3d

Kotkowo, 4 kwietnia 2023

Droga Kordello!

Moja Przewodniczko najczulsza, Mistrzyni kreowania fikcyjnych światów prawdziwych uczuć. Piszę do Ciebie ten list przy świecy w starym dworze. Płomień spogląda na mnie z latarenki i delikatnie wskazuje światłem na pióro. Zdaje się krzyczeć: „Pisz, pisz, zanim zgasnę!”. Zatem piszę. Kołysana melodią Przystani Śpiących Wiatrów.

Dziękuję, że zabrałaś mnie do Kotkowa. Kiedy stanęłyśmy w tej gigantycznej kolejce w piekarni sióstr, wszystko zrozumiałam. Zrozumiałam, że to nie będzie wędrówka szlakiem pięknych widoków, zapierających dech w piersiach krajobrazów. Powoli przemierzałyśmy miasteczko śladami ludzkich uczuć i historii…

W piekarni pachniało bułkami i miłością. Słodki lukier pączków mieszał się z gorzkim  smakiem łez rozczarowania. Dźwięk łamanego chleba próbowały przekrzyczeć niedomówienia. Tak, już wtedy wiedziałam, że to będzie niezwykły spacer. 

Dziękuję, że poznałaś mnie z właścicielkami piekarni. Siostry nie tylko cudownie mieszały drożdże z mąką. Równie cudownie potrafiły się wmieszać w ludzkie życie, ale to dobrze. Stella zasługiwała na pomoc.

Wiedziałam, że Stella okaże się niezwykłą kobietą. Każda samotna mama, nawet mające wsparcie rodziców i rodzeństwa, to bohaterka codzienności. I Stella należy do tego grona. Utrata pracy (nazywamy rzeczy po imieniu – oszustwo) i gigantyczny kredyt nie pozwalają jej marzyć o cudach w rozpoczynającej się wiośnie. Przecież najważniejszy jest Franio, jej synek. Ale na szczęście nie jest sama. Wiesz, wizyta w Kotkowie przypomina niejednej romantycznej duszy, jak ważna w życiu jest inna miłość. Miłość rodzinna. Relacje między dziećmi a rodzicami, więzy rodzeństwa. Mając wsparcie, wiatr zmian przestaje przerażać. Człowiek przestaje się chować w kaptur i zasłaniać szalikiem. Wystawia twarz do słońca. Z nadzieją…

Pokazując mi Kotkowo, pokazałaś mi społeczność charakterystyczną dla małej miejscowości. Zmowa milczenia, wzajemna pomoc, sąsiedzka troska, bezinteresowność, chęć wykorzystania wpływów – polski świat w pigułce, zwłaszcza niewielkich zakątków.

Pokazując mi Kotkowo, zahaczyłyśmy o Toskanię, Twoją ukochaną Toskanię. Czuć tę miłość, wiesz? Spotkania, do których tam dochodzi, nie są przypadkowe. Bo przecież Włochy nie pojawiły się w Twoim życiu przypadkowo. Tak jak nic przypadkowo nie dzieje się w Twoich opowieściach. 

To wszystko, Kordello, opowiedziałaś mi pięknym językiem. Pełnym ciepła, czułości, serdeczności – jak i Ty.  Dziękuję Ci za to. Dziękuję za kolejną wspólną wyprawę. Po ścieżkach miasteczka, po dróżkach życia. Bo mieszkańcy Kotkowa są tacy jak my. Ich dni są pełne słońca, które chowa się za burzowymi chmurami. Wiosna przegania zimę, obiecując czas cudów. 

Mam nadzieję, że w podobną wyprawę wybiorą się z Tobą miłośniczki powieści obyczajowych, sag rodzinnych, książek z tajemnicą i przeszłością. Sympatycy małych miasteczek i entuzjaści włoskich widoków. Romantyczne dusze, w których nigdy nie gaśnie płomień miłości.

Kończę, Kordello. Zgodnie z obietnicą zostawiam list w skrzyni w Przystani Śpiących Wiatrów. Wiesz, w którym pokoju jej szukać… Tam, gdzie światło nie gaśnie… Mam nadzieję, że korespondencja dotrze do Ciebie, zanim wyruszymy na kolejną przechadzkę. Obiecałaś kolejny tom… Znaczy ciąg dalszy spaceru wśród ludzkich dusz, oczekujących wiosennych nadziei…

Przytulam Cię do serca, tak jak Ty w tej wyprawie przytuliłaś mnie. Dziękuję.

Drops 

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem W.A.B.

„Kolory życia” – Krystyna Mirek (#MamaDropaCzyta)

Read More

Krystyna Mirek, Kolor róż, Wydawnictwo Zwierciadło 2023.
II tom Sagi dworskiej
#MamaDropsaCzyta

Krystyna Mirek należy do grona moich lubionych Pisarek, z ogromną przyjemnością sięgam po jej powieści. Są bardzo życiowe, zawierają pozytywne przesłanie, poruszają trudne problemy życiowe i dają czytelnikowi nadzieję na lepsze jutro, motywują czytelniczki do walki o miłość, pokazując jej różne oblicza. Napisane są lekkim stylem i pełnym emocji, poruszającym serce językiem.

Za nami premiera „Koloru róż”, drugiego tomu bestsellerowej „Sagi dworskiej”. Fabuła sagi narodziła się z tęsknoty Pisarki za dworkami szlacheckimi. Krystyna Mirek wychowała się w tradycji dworkowej. Cykl jest inspirowany historią jej rodziny. „Saga dworska” to idealny prezent dla każdej kobiety, lektura zapewni doskonały relaks, bowiem przeniesie czytelniczki do innych czasów, do dziewiętnastowiecznego szlacheckiego dworku, poznamy jego wystrój, mieszkańców i ich wzajemne relacje, ich zajęcia, stroje, przeszłość, konwenanse, tradycje, których zbyt kurczowo się trzymano, obyczaje, wyzwania, jakie stawia przed nimi los. Co łączy tamte czasy ze współczesnymi, naszymi? Ponadczasowe jest pragnienie, marzenie o prawdziwej miłości.

Julianna Łącka piękna, rezolutna, sprytna  panna ze szlacheckiego dworu na Zasławiu nie spieszyła się do zamążpójścia, pragnęła bowiem pomagać ludziom, leczyć ich tak jak jej babcia. Posiadała dar rozpoznawania ludzkich problemów. Mimo że uchodziła za mądrą panienkę, to nie  rozumiała do końca konwenansów i się z nimi nie zgadzała. Przecież panien na wydaniu nie brakowało. I nie obchodziły jej plotki. Ona pragnęła jedynie w życiu zaznać miłości. Jednak zniecierpliwiony postawą córki i zdeterminowany sytuacją rodzinną oraz finansową lekkomyślny ojciec postanowił ją wydać za mąż. A chętnych nie brakowało.

Dominik, który wraz z parobkiem Józkiem musiał opuścić rodzinny dwór szlachecki w niezwykle dramatycznych okolicznościach, był przekonany, że już nigdy nikogo nie pokocha. Wszak jego serce „zostało zmiażdżone, stłuczone, pokrojone na kawałki”. W Zasławiu najął się jako parobek, wpadł w oko Juliannie. Był niezwykle pracowity, silny, przystojny, zbyt dumny i mądry jak na parobka. Skrywał jakąś tajemnicę. Potrafił dzięki swoim umiejętnościom, wiedzy, pracowitości i determinacji zarządzać pracą we dworze. Zdumiewał tym parobków i dziedzica. Los zabrał mu prawie wszystko. Prawie, bo nie zabrał mu umiejętności.  Dominik  również zauroczył się Julianną. Wyratuje dziewczynę z opresji i obroni wystawiony na szwank jej honor. Czy to zauroczenie przerodzi się w miłość? Czy Juliannie się uda pójść za głosem serca i czy będzie kochana i szczęśliwa? Czy spełnią się jej pragnienia? Tego dowiecie się z powieści. Od pierwszych stron wciągnie Was do świata przedstawionego i stanie się książką nieodkładaną.

Powieść urzeka barwną fabułą, zaskakującymi zwrotami akcji, intrygami, skrajnymi emocjami, chwilami dramatyzmem, świetną kreacją bohaterów. Ten barwny świat dworski został tak pięknie namalowany słowami przez Autorkę. Najbardziej spodobała mi się charyzmatyczna babcia Antonina, roztropna i zarazem romantyczna Julianna, chociaż twardo stąpająca po ziemi – ich wzajemne relacje, miłość. I…Dominik. Jego pragnienie znalezienia a właściwie zbudowania od fundamentów domu, schronienia, bezpiecznej przystani. Czy los szykuje mu dobre życie? Czy przyszłość się o niego nie upomni?

„Kolory życia” to nie jest lukrowana historia, ale pokazuje, jak wyglądało życie kobiet w tamtych czasach. Nie było ono sielanką. Większość dziewcząt marzyła o wielkiej miłości, ale zależna finansowo od rodziców, musiała się liczyć z ich wolą, z ich wyborem kandydata na męża. Nikogo nie obchodziło, czy będzie szczęśliwa w małżeństwie z rozsądku. Wielu szlachciców nie umiało się dostosować do panującej sytuacji, żyło ponad stan, często się zadłużali, nie potrafili właściwie zarządzać pracą we dworze. Ich córkom trudno się było  wyłamać z utartych, skostniałych schematów, przeciwstawić tradycji.

Bardzo dziękuję Pisarce za tę niezwykłą podróż w czasie, za barwną opowieść, która podnosi na duchu. Lektura dwóch tomów pozwoliła mi oderwać się od problemów, od szarej rzeczywistości. Bez trudu weszłam do wielowymiarowego świata przedstawionego opowieści i dałam się jej porwać. Polecam sagę z całego serca. Czekam na kolejną, trzecią część.

Tekst powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Zwierciadło.

„Sobie pisani” – Jolanta Kosowska (recenzja przedpremierowa)

Read More
sobie pisani okładka 3d

Jolanta Kosowska, Sobie pisani, Wydawnictwo Zaczytani 2023.

Jak miło było po latach wrócić do Pragi! Jak miło było zanurzyć się w romantycznej historii, tylko pozornie lekkiej, łatwej i przyjemnej! Jak miło było poznać pióro Jolanty Kosowskiej – malarki, której pędzlem jest pióro, a farbami różne barwy życia i podróżnicze wspomnienia.

Jolantę Kosowską poznałam dzięki Mamie – od lat zaczytuje się w powieściach Autorki. Zaczęło się od e-booka o Portugalii, bohaterce jednej z książek Pani Jolanty i kierunku jednej z licznych podróży. Dzięki uprzejmości Pisarki mogłam wykorzystać w pliku archiwalne zdjęcia. Tym razem też odbyłam podróż dzięki wspomnieniom Pani Jolanty. Wy też możecie wybrać się do Pragi, która jest bohaterką jutrzejszej premiery „Sobie pisani”.

Zanim o czeskiej stolicy, kilka słów o Marcie. Przyjechała do Pragi, by rozwijać biuro podróży. Jest przewodniczką po mieście miłości, przyjaźni i magii. Oprowadza lokalnych i przybywających ze świata turystów po najbardziej romantycznych, magicznych i legendarnych wręcz miejscach w stolicy. Jej narzeczony mieszka w Polsce i odwiedza ją coraz rzadziej. W końcu ich związek się rozpada – przez zdradę. Na szczęście Marta nie jest sama – może liczyć na wsparcie współpracowniczki Aleny i gospodyni babci Sofii. Starsza pani ma własny pomysł, jak ułożyć swojej lokatorce życie. Rozpoczyna się teatr, choć odtwórczyni głównej roli nie ma pojęcia, że bierze w nim udział… Sofia w intrygę wciąga bliskich, a finał zaskakuje wszystkich.

Praga ma w sobie coś, co powoduje, że jest niepowtarzalna. To tajemnica, magia, alchemia, bogactwo i szaleństwo. To legendy mieszające się z rzeczywistością. Oaza magii i czarów w środku współczesnej Europy.

Jak już wspomniałam. Jolanta Kosowska w swojej powieści kreuje jeszcze jedną, niezwykle ważną bohaterkę. Opisuje Pragę. Zaprasza nas na spacer po Moście Karola, Złotą Uliczką, zatrzymujemy się na gwarnym Placu Wacława czy Rynku Nowego Miasta. Rozkoszujemy oczy widokiem kwiatów w Ogrodzie Królewskim, zatrzymujemy się, by podążać wzrokiem za nurtem Wełtawy… Miałam okazję odwiedzić stolicę Czech i czuję, jakbym za sprawą lektury wróciła w znajome miejsca. Jeśli lubicie literackie podróże, koniecznie musicie poznać „Sobie pisanych”.

Książkę polecam również wszystkim romantycznym duszom. Wbrew pozorom zakończenia nie da się przewidzieć od pierwszych stron, a kolejne rozdziały jeszcze bardziej wzruszają, wywołują uśmiech i ciepło na sercu. Historię poznajemy z perspektywy kilkorga bohaterów – narracja pierwszoosobowa sprawia, że możemy jeszcze głębiej wniknąć w ich umysły, duszę, pragnienia i motywacje. Powieść czyta się bardzo szybko – wciąga niczym dobry kryminał. Bo intryga zaplanowana przez kilka postaci jest rodem z kryminału… Gorąco Wam polecam „Sobie pisanych”, nie tylko na walentynki. To książka i na zimne, i na wiosenne dni. To gwarancja uczty słowem, językiem i niebanalną, pełną ciepła historią. Taką, która koi i urzeka serca największych romantyczek.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Zaczytani.

„Latarnik” – Aleksandra Rak (recenzja + cytaty do pobrania)

Read More
Okładka wpisu latarnik recenzja cytaty

Aleksandra Rak, Latarnik – I tom cyklu „Szept Anioła”, Wydawnictwo Flow 2023.

Są książki, które się po prostu czyta i odkłada na półkę. Są powieści, przez które się płynie, a następnie długo rozważa w sercu. Taki właśnie jest „Latarnik”. I to nie dlatego że jego akcja rozgrywa się nad morzem, tylko dlatego, że jest pisany sercem ukrytym pod anielskimi skrzydłami.

– Latarnia jest czymś więcej niż tylko starym budynkiem, młodzieńcze. (…) Jest drogowskazem dla zagubionych. Symbolem siły i obietnicą spełnionych nadziei.

Uwierzcie mi, że powyższy cytat jest chyba najpiękniejszym i najlepszym streszczeniem tej historii. „Latarnik” to coś więcej niż fabuła ukryta w przepięknej okładce i okraszona graficznymi wstawkami z morskim motywem. „Latarnik” to rejs po sztormie, który rozgrywa się w ludzkich sercach. Przepełnionych tęsknotą, pustką, wrzaskiem: „pomocy, zauważ, pokochaj mnie!”. Wzburzonej wody emocji i uczuć nie trzeba szukać daleko. Wystarczy spojrzeć w oczy koleżanki z pracy, sąsiada i przede wszystkim osoby, którą widzi się w lustrze… A do pocieszenia potrzeba tylko wiary i nadziei. Aż wiary i nadziei. A nikt tak jej przecież nie daje, jak anioły – szczególnie te bez aureoli.

Najważniejsza postać w tej książce? To bez wątpienia anioł. Jego szept niesiony przez wiatr. Kim jest? Każdym z bohaterów. Każdy – bardziej lub mniej świadomie, niosąc bagaż doświadczeń, niesie też coś dobrego. Dla innych. Jedni mają tej dobroci więcej, inni mniej. Wszyscy są tak samo ważni i potrzebni. Bez wyjątku.

Czytałam większość powieści Aleksandry Rak i uważam, że pierwszy tom cyklu „Szept anioła” jest niczym morska bryza. To powiew nowego, lepszego stylu tej autorki. W książce znajdziemy więcej niż w dotychczasowej twórczości opisów przeżyć i głębszego wejścia we wnętrza kreowanych postaci. Ola proponuje nam „liryczną prozę” – w tekście nie brakuje metafor czy porównań, w których skrywa życiowe drogowskazy. Posługując się swoimi bohaterami, jest niczym anioł, który przypomina o tym, co w życiu najważniejsze. Z wprawą artysty siedzącego na brzegu, maluje nadmorskie krajobrazy i okolicę. Częstuje czytelnika charakterystycznymi dla regionu smakami i zapachami. Zanurza pędzel, pióro znaczy, w bałtyckiej, nieco słonej wodzie. Taka też jest ta powieść – nieco słona. Jak życie. Bohaterowie nie są krystaliczni, bo i morska woda, mam na myśli polskie wybrzeże, taka nie jest. Nie ma tylko dobrych ani tylko złych. Są ludzie. Z wadami i zaletami. Z przeszłością, która depcze po piętach teraźniejszości. Z przyszłością, która stoi pod znakiem zapytania. I tylko pióra z anielskich skrzydeł układają się w ścieżkę, która prowadzi do dobrego…

Cieszę się, że to dopiero początek. Pierwsze spotkanie z mieszkańcami Płotek. Ta malownicza miejscowość uwiodła mnie od pierwszej strony, a właściwie pierwszego kroku, który postawiłam w jej obrębie. Na plaży, w ogrodach bohaterów, przy niewielkim sklepiku, w ruinach starego pensjonatu… Wszędzie tam, gdzie dzieje się ludzkie życie i gdzie fruwają (niewidoczne) anioły. Warto podkreślić, że Aleksandra Rak to doskonała obserwatorka ludzkich zachowań i standardów małych społeczności. Doskonale oddała nastroje i hierarchie panujące w niewielkich miasteczkach. Życzliwość, ale i obojętność. Czytając o sekretarce wójta, miałam przed oczami (i w uszach) Lodzię z „Rancza”. Wchodząc do sklepu, czułam unoszące się w powietrzu plotki, których nasłuchiwała z taką czujnością.

„Latarnik” pozostanie w moim sercu na długo. Jest niczym anioł, który stanął na mojej literackiej i czytelniczej drodze. Osnuty wiatrem niesie nadzieję. I pogłębia wiarę w anioły, w które nigdy nie wątpiłam. Mam nadzieję, że i dla Was szept tej powieści stanie się życiową latarnią.

Nieco światła zostawiam poniżej – obok pewnych cytatów nie mogłam przejść obojętnie i chcę podawać je dalej. Grafiki można bezpiecznie pobierać i udostępniać – będę wdzięczna za oznaczenie profili w social mediach.

A już 16 lutego poprowadzę spotkanie live z Autorką na Dropsowym Facebooku – zapraszamy serdecznie!

Za możliwość wykorzystania motywu okładki dziękuję Wydawnictwu Flow. Tekst powstał we współpracy z Wydawcą.