Maciej Klimarczyk, Śpiewaczka, Wydawnictwo Literackie 2021.
Miała być premiera. Odwołano. Gwiazda Opery aresztowana. Ale tylko ona wie, że spektakl właśnie się rozpoczął…
Jeden dzień – jedna książka? Taki wynik nie zdarza mi się zbyt często, szczególnie w normalnym tygodniu pracy i to jeszcze we wtorki – czas mojej rehabilitacji. Ale są takie powieści, które wymykają się schematom. Historie, które uniemożliwiają zaśnięcie, a ciężki poranek po zarwanej nocy potrafią zamienić w pewnego rodzaju nagrodę. Do tego grona należy debiut Macieja Klimarczyka.
Dlaczego „Śpiewaczka” tak mnie wciągnęła? Co sprawia, że jest wyjątkowa? To kryminał, thriller psychologiczny, w którym, wbrew powszechnie przyjętym „gatunkowym praktykom”, od początku wiadomo, kto i kogo zabił.
Błyskawicznie przecięła Krugerowi lewą tętnicę szyjną. Jeszcze minutę temu rozmawiali przyjaźnie i śmiali się przy kieliszku koniaku, a teraz jego oczy przybrały wyraz wielkiego zdziwienia, jakby chciał powiedzieć: Nic z tego nie rozumiem, przecież jest tak miło. Zamiast głosu wydał jednak charczący dźwięk i złapał się za krwawiącą szyję.
Zbrodnia dokonana. Musi być kara. Czy na pewno? I śledczy, i czytelnicy próbują odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego? Dlaczego największa gwiazda bydgoskiej opery sięgnęła po nóż? Dlaczego jej ofiarą stał się starszy właściciel lokalnego antykwariatu? Eliza doskonale wie, dlaczego on, dlaczego w taki sposób. Realizuje, krok po kroku, akt po akcie, swój mistrzowski plan, przypominający najwybitniejszą partyturę. Ale czy istnieje zbrodnia doskonała?
„Śpiewaczka” to trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty lektury spektakl. Główną rolę ogrywają w nim kłamstwo i manipulacja. Jako widzowie-czytelnicy zaglądamy za kulisy aresztu i szpitala psychiatrycznego. Uczestniczymy w przesłuchaniach, badaniach, analizach. Razem z panią prokurator i biegłymi psychiatrami wchodzimy w głąb ludzkiego umysłu, poznajemy jego najmroczniejsze zakamarki.
Szeroko otwarte oczy, gęsia skórka i podziw towarzyszyły mi od pierwszej do ostatniej strony. Do tej pory trudno mi uwierzyć, że trzymałam w ręku debiut. Maciej Klimarczyk pokazał, że ma wyrazisty głos. Barwę, której nie da się zapomnieć. Wchodzi na najwyższe rejestry. Psychiatra i biegły sądowy zaprasza nas na swoją solówkę. Uwodzi czytelnika od pierwszych nut. Udowadnia, że nie musi ścigać się z innymi solistami. Niebanalna konstrukcja powieści, świeże spojrzenie na gatunek zapowiadają nową gwiazdę literackich scen.
Kilka godzin – tyle potrzebowałam na lekturę tej książki. To zasługa nie tylko fabuły, sposobu kreacji głównej bohaterki i ciekawych wątków. Klimarczyk pisze prosto, konkretnie. Żadnego przeciągania, żadnych zbędnych opisów. Nie trzeba rozpoczynać lektury z notatnikiem w dłoni. Akcja, choć wydaje się powolna, bo przecież rozgrywa się na przestrzeni kilku miesięcy, przyspiesza z każdą stroną. Coraz głębiej wchodzimy bowiem w psychikę głównej bohaterki i poznajemy przeszłość – nie tylko tytułowej postaci, ale i jej ofiary.
„Śpiewaczka” to thriller psychologiczny o zbrodni, która stała się wyzwaniem. O kobiecie, która nawet schodząc ze sceny, nie przestaje grać. Polecam z całego serca! Jestem pewna, że się nie zawiedziecie! Premiera 19 maja.