„Zagubiona pszczoła” – Patrycja Żurek (patronat Mamy Dropsa)

Read More
zagubiona pszczoła

Patrycja Żurek, Zagubiona pszczoła, Wydawnictwo Dragon, 2023.
Patronat medialny Mamy Dropsa

17 maja premierę miała nowa powieść Patrycji Żurek „Zagubiona pszczoła”, którą miałam ogromną przyjemność objąć patronatem medialnym. Dziękuję Wydawnictwu Dragon i Autorce za zaufanie. Okładka zachwyca i pachnie latem, ale w środku już nie jest tylko miodnie, lecz słodko-gorzko. Patrycja Żurek, jak sama powiedziała w wywiadzie, lubi sięgać:  

...po trudne tematy, nie będę ukrywać, im mocniej tym lepiej. Chcę, żeby moja proza niosła ze sobą przesłanie, żeby poruszała, wchodziła pod skórę. Nie piszę jednak na siłę, pomysły przychodzą do mnie w różnych momentach: podczas czytania, na spacerze, podczas rozmów, słuchania muzyki, oglądania teledysków, w tramwajach. Tak naprawdę każda rzecz na świecie może sprawić, że w głowie wybuchnie mi pomysł. I to jest najwspanialsze!

Pisarka podarowała czytelnikom niezwykle życiową powieść. Problemy, bolączki bohaterów nie są nam obce. Jednak trzeba na nie wciąż uwrażliwiać. Książka od pierwszych stron zdobyła moje serce. Jacenty podjął decyzję o zamieszkaniu na emeryturze na wsi, na farmie usytuowanej pod lasem, z widokiem na pola rzepaku, jeziorem ukrytym wśród drzew. W Mioduli odnalazł błogi spokój, poświęcając swój czas na prowadzenie pasieki. Już od dzieciństwa pszczoły były jego pasją.  To była słuszna decyzja byłego policjanta uciekającego przed koszmarami, atakami paniki, złymi wspomnieniami. Radości męża nie podzielała Katarzyna, która preferowała życie w mieście, kochała pracę matematyczki w szkole i to właśnie matematyce pragnęła podporządkować swoje życie. Nie odnalazła się wśród natury, wręcz ją drażniła. Drogi małżonków się niejako rozeszły.

Czuję się trochę tak, jakby rozpadał się ul, który stworzyłem. Byliśmy rodziną, malutką, ale to ona stanowiła sens życia. Katarzyna zawsze była królową, krążyliśmy wokół niej z Konradem. I w porządku, że to się rozpada, bo, znów porównując nas do ula, to już nie funkcjonowało jak powinno. Jednocześnie wywołuje to we mnie pewną nostalgię.

Ich dorosły syn Konrad studiował w Warszawie. A tak naprawdę robił coś zupełnie innego. Czy wyjawi prawdę o sobie rodzicom? W chwili poznania bohaterów Katarzynę użądliła pszczoła. Kobieta doznała wstrząsu anafilaktycznego i zapadła w śpiączkę.

W dniu wypadku u Jacentego pojawiła się po miód Maciejka, nieśmiała, tajemnicza, uciekająca od przeszłości, zagubiona dziewczyna. Pracowała jako kelnerka w Lawendowej Chacie. Od tego dnia Jacenty i Maciejka spędzali ze sobą sporo czasu, pracując nad książką o pszczołach. Połączyła ich pasja do pszczół, tajemnice z przeszłości, oboje czuli się zagubieni. Powoli odkrywali drogę do siebie, jak zagubione pszczoły drogę do ula. Czy to była miłość, czy to tylko zauroczenie zagubionych dusz? Niestety, przeszłość nie dała o sobie zapomnieć. Czy nie ma od niej ucieczki? Na jaw wychodziły tajemnice obojga bohaterów. „Zagubiona pszczoła” to poruszająca opowieść o zagubionych ludziach, którzy tak jak pszczoły potrzebują odnaleźć drogę do ula. Muszą to zrobić sami, ale potrzebują wskazówek, zrozumienia drugiego człowieka.

Bardzo mi było żal Konrada, który sam dla siebie był przeszkodą. Z uwagi na trudne dzieciństwo mimo obranej drogi życiowej zboczył z niej, by zamknąć się w pięknym świecie modelingu. Zataił prawdę przed rodzicami. Czy słusznie obawiał się reakcji rodziców? Czy choroba matki stanie się pretekstem do naprawy relacji z ojcem? Pobyt na wsi, poznanie Maciejki i Karoliny sprawiły, że Konrad zweryfikował swoje wybory życiowe.

Konrad uświadomił sobie, że od dawna nie siedział bezczynnie, nie przypatrywał się przyrodzie, nie skupiał na zapachu skropionej gleby, a przecież tak uwielbiał ten zapach! Tutaj, w środku lasu, mieszał się z aromatem żywicy i drzew iglastych. Nie czuł potrzeby, by cokolwiek mówić, po raz pierwszy chyba w życiu trwał w teraźniejszości bez zastanawiania się nad tym, co było albo będzie.

Patrycja Żurek namalowała słowami świat, używając całej palety emocji i uczuć. Stworzyła iście baśniowe opisy przyrody w Mioduli, dzięki którym bohaterowie mogą odnaleźć spokój serca. Przebywanie w tej scenerii to dla nich terapia klimatem. To także okazja do snucia marzeń, planów na przyszłość, a z drugiej strony odnalezienie się tu i teraz, uwolnienie się od demonów. Każdy z nas ma jakieś demony, przed którymi czuje lęk, ale musi w końcu się z nimi zmierzyć i zatrzasnąć drzwi do przeszłości. Potrzebuje kogoś do uporządkowania swojego życia i nadania mu sensu. Potrzebuje także miłości, która jest w stanie wyleczyć najgłębsze rany.

Delikatnie poruszyła dłonią, niby przypadkiem muskając jego rękę. Raz, drugi, za trzecim złapał ją delikatnie, spletli palce. Patrzeli sobie w oczy i Maciejka miała wrażenie, że czas się zatrzymał; że istnieli tylko oni wśród szumu jeziora i pobliskich trzcin; z kwękaniem kaczek i hukaniem sowy gdzieś głęboko w lesie. Mogłaby tak trwać, ale wspięła się na palce i go pocałowała. Nie mogła się powstrzymać.

Jest to historia o relacjach międzyludzkich, więziach rodzinnych, które trzeba naprawić, zacieśnić, wyjaśnić pewne sprawy, które uwierają. Jacenty przeżywał rozdarcie wewnętrzne, miotał się przed właściwym wyborem. Z jednej strony wciąż kochał żonę, czuł się zobowiązany wobec niej, ale zauroczyła go tajemnicza dziewczyna, połączyła wspólna pasja. Jego życie i dziewczyny nabrało blasku. Katarzyna natomiast dała mu do zrozumienia, że już nie istnieje w małżeństwie. Gdy dowiedziała się o Maciejce, postąpiła wbrew sobie. Ta postać wyzwoliła we mnie całą gamę uczuć. Co przyniesie przyszłość?

Patrycja Żurek poruszyła w powieści ważny problem dotyczący łuszczycy, bardzo stygmatyzującej choroby i obniżającej jakość życia fizycznego i psychicznego. Może doprowadzić do depresji. Pisarka pokazała różną reakcję bohaterów na widoczne zmiany na skórze jednej z bohaterek, Karoliny. Jednym zabrakło tolerancji a innych zmobilizowało do zorganizowania kampanii reklamowej, która miała na celu uczenie innych tolerancji, oswojenie z chorobą i pokazanie, że nie jest absolutnie zakaźną. Karolina pomimo wszystko to wspaniała dziewczyna o silnej osobowości. Pragnie spełniać swoje marzenia, wyjechać na studia do miasta, wsiąknąć w tłum, rozwijać pasje, zostać charakteryzatorką.

Pisarka zwróciła uwagę na możliwości zagrożenia sektami religijnymi. Jak łatwo można się dać zwerbować dzięki stosowanym manipulacjom perswazyjnym i innym technikom, ale jakże trudno się wydostać ze szponów sekty. Można się stać nawet jej ofiarą.

Mocnym atutem powieści jest lekki styl, emocjonalny i obrazowy język, świetna kreacja prawdziwych, wyrazistych bohaterów, ich ciekawe portrety psychologiczne oraz historie. Powieść niesie bardzo mądre przesłanie. Zagubiona pszczoła znajdzie sama drogę do ula, ale musi też wiedzieć, że ktoś na nią czeka.

Sięgnijcie po powieść! To idealna książka na lato.                     

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Dragon.

„Naszyjnik z jarzębiny” – Patrycja Żurek (patronat Mamy Dropsa)

Read More
Naszyjnik z jarzębiny

Patrycja Żurek, Naszyjnik z jarzębiny, Wydawnictwo Dragon, 2022.
Patronat medialny Mamy Dropsa

Tydzień temu miała miejsce premiera najnowszej powieści Patrycji Żurek, którą miałam zaszczyt objąć patronatem medialnym. Zapraszam na garść refleksji po jej lekturze.

 To niezwykła i magiczna książka, dzięki której można pokochać jesień za jej obfite dary, kolory, aurę, klimat, zapachy. Odbiera się ją, chłonie wszystkimi zmysłami. Pełno jest w niej rodzinnych tajemnic, duchów, wierzeń, legend i baśni. Akcja powieści dzieje się na ukochanym przez Pisarkę Śląsku, w Mysłowicach. Poznajemy zatem codzienne życie jej mieszkańców, celebrowanie świąt, przeżywamy ludzkie dramaty i tragedie.

Pokochałam tę powieść od pierwszych stron za świetną kreację bohaterów i ich niełatwych losów oraz za nadzieję na lepszą przyszłość. Berenika to niezwykle barwna postać, zielarka wierząca w magię, pełna energii, podobna do czarownicy, bo ma dar dostrzegania u ludzi aury, nieco tajemnicza, trochę niesamowita a nawet i szalona. Interesuje się szczególnie ziołolecznictwem i leczniczymi właściwościami nalewek, które sama sporządza i rozdaje ludziom. Zwyczaje, zabobony, przesądy to jej żywioł. Lubiła opiekować się starszymi ludźmi, była pełna empatii. Pracowała w szpitalu jako doula, prowadziła też zajęcia w szkole rodzenia. Miała dwie przyjaciółki Dagmarę i Danielę, zawsze mogła liczyć na ich pomoc, wsparcie. Julian z kolei pracował jako patomorfolog, praca była jego pasją. To człowiek mocno stąpający po ziemi. Mieszkał z matką, której nadopiekuńczość go wręcz przyduszała.

Gdy Julian pojawił się u Bereniki, aby odebrać leczniczą nalewkę dla swojej matki, nie spodziewał się, że ta niezwykła kobieta odmieni jego życie na lepsze. Los sprawił, że ich ścieżki co chwilę się krzyżowały i to w niesamowitych okolicznościach. Czy to przypadek, czy jednak przeznaczenie a może kwestia mocy? Czytelnik staje się niejako świadkiem nawiązującej się między bohaterami relacji, coraz silniejszej więzi, która z czasem, powoli, nieśpiesznie przerodziła się w miłość. Nie było łatwo. Razem z bohaterami dzięki starym zapiskom odkrywamy historie, tajemnice, sekrety ich rodów, poznajemy dzieje niezwykłej biżuterii, naszyjnika z jarzębiny podarowanego wnuczce przez babcie Heloizę.

Babcia często opowiadał mi baśń o jarzębinie, która jest dobrą wróżką i chroni mieszkańców domu przed złymi duchami. […] Kilka szczegółów utkwiło mi w pamięci. Korale zawieszone na gałęziach. Dziupla wydrążona przez jakieś zwierzę. Skarb ukryty w sercu! […] Wśród oparu wyróżniała się moja jarzębin, prawie ogołocona już z liści. Ale nadal błyszcząca czerwienią korali. Dopadłam pnia, wspięłam się na palce, by sięgnąć do dziupli. Wymacałam coś i aż pisnęłam z zaskoczenia…

 To była niezwykle trudna podróż do przeszłości. Ileż tu się rozegrało emocji i uczuć – cała paleta. Najbardziej zszokowała mnie opowieść o silnej i chłodnej matce, znanej neurochirurg. Wciąż nie umiem sobie odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie, dlaczego pani doktor, królowa lodu, potwór  a nie kobieta, podjęła decyzję o założeniu rodziny. To także trudna opowieść rożnych problemach: o samotności, tęsknocie za miłością, o nadopiekuńczości matki, o przykrej starości, o umieraniu, o wizji śmierci, wreszcie o toksycznych relacjach, patologii, alkoholizmie. A z drugiej strony to historia o miłości, jej różnych obliczach, o sile przyjaźni, o mocy rodziny, o marzeniach, o potrzebie niesienia ludziom pomocy, o tym, że w wyjątkowej życiowej sytuacji dom może stać się azylem a człowiek przystanią. Berenika i Julian mają różne wizje małżeństwa. Wsłuchujemy się w ich głosy, czy istnieje recepta na udany związek. Czy duchy przodków sprzyjały ich miłości? Czy mimo przeciwności losu uda się im zbudować wspólną przyszłość i spełnić wielkie marzenie obojga?

Miłość to najwspanialsze uczucie na świecie, wiedziałam to dopiero teraz, kiedy otarłam się o stratę. Coś mi to uświadomiło – nigdy nie możemy przewidzieć, co przyniesie życie, powinniśmy wiec czerpać garściami z tego, do czego mamy dostęp w danym momencie.

Patrycja Żurek podarowała Czytelnikom niezwykłą opowieść o miłości, o pragnieniach, o marzeniach, o dążeniu do szczęścia, ale i o trudnych problemach życiowych bohaterów, tajemnicach z przeszłości. Książka jest napisana lekkim stylem, pięknym, emocjonalnym i obrazowym językiem niekiedy ze szczyptą humoru. Poruszyły moje serce cudne, wręcz poetyckie opisy jesieni, namalowanie ich słowami, oddanie dźwięków, smaków, zapachów – to stanowi pełen obraz całej natury, odbierany wszystkimi zmysłami. Jakże warto żyć w zgodzie z naturą i moc korzystać z jej darów! Berenika przygotowywała całe mnóstwo przetworów, pakowała lato do słoików i zaprawiała miłością. Podawała gotowe przepisy na mikstury ziołowe, bardzo lubiła codzienną krzątaninę w kuchni, gotowanie, pieczenie. Była świetnie zorganizowaną panią domu.

Książka przyciąga wzrok piękną, jesienną okładką. Rekomenduje ją z okładki Anna Szczęsna, jedna z lubianych Pisarek. Zajrzyjcie więc, jakie niezwykle historie się za nią kryją. Zapewne i Wam trudno się będzie oderwać od lektury.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Dragon.

„Nie boję się trudnych tematów” – wywiad z Patrycją Żurek

Read More
patrycja żurek - wywiad

„Serce lasu” podbiło serce Mamy Dropsa. Kryje się za nim Patrycja Żurek – pora Ją lepiej poznać!

Właśnie mija 10 lat od Pani debiutu. Jak zaczęła się Pani przygoda z pisaniem?

Pisałam już w podstawówce, historie zapisywane w zeszytach (nadal je mam!). Później pisałam cały czas, gdzieś na karteczkach w pracy, w notatnikach, aż w końcu napisałam pierwszą powieść i wydałam w systemie self publishing 😀 Niewiele wiedziałam wtedy o rynku, pisaniu, dopiero wchodziłam w ten świat. Jestem samoukiem i do wielu rzeczy dochodziłam sama.

Po jakie tematy sięga Pani w swoich powieściach? Skąd najczęściej czerpie pomysły?

Po trudne tematy, nie będę ukrywać, im mocniej tym lepiej. Chcę, żeby moja proza niosła ze sobą przesłanie, żeby poruszała, wchodziła pod skórę. Nie piszę jednak na siłę, pomysły przychodzą do mnie w różnych momentach: podczas czytania, na spacerze, podczas rozmów, słuchania muzyki, oglądania teledysków, w tramwajach. Tak naprawdę każda rzecz na świecie może sprawić, że w głowie wybuchnie mi pomysł. I to jest najwspanialsze!

Czy zdarza się, że bohaterowie sami przychodzą i proszą wręcz o zapisanie ich historii?

O, tak! Zazwyczaj właśnie tak jest. Często podsuwają mi swoje imiona. Albo obrażają się i nie chcą „pisać” się dalej, jeśli chcę poprowadzić fabułę nie tak, jak sobie życzą. Nauczyłam się ich słuchać i zawsze przed snem pozwalam myślą płynąć – wtedy dowiaduję się, co dalej w powieści, którą aktualnie piszę. Uwielbiam to, chociaż często muszę wyrywać się z półsnu, by zapisać pomysł.

Z jakimi stereotypami, schematami walczy Pani w swoich powieściach?

 W ogóle nie lubię stereotypów, więc staram się ich unikać. Chyba że pokazuję je celowo, wypunktowuję jako coś niewłaściwego. Walczę również ze schematycznością, wyłamuję się z konwencji romansu czy typowego obyczaju. Chyba po prostu lubię prowokować 😉 Ale przyznam, że eksperymentowanie w tekście to wyzwanie, lubię próbować nowych rzeczy.

Od jakiej książki warto zacząć znajomość z Pani twórczością?

Od Marcina. Wcześniejsze powieści nie są złe, ale na nich uczyłam się pisać, wiele w nich niedociągnięć i chociaż się ich nie wstydzę, nie chcę, by ktoś się zraził. Włożyłam wiele pracy w wypracowanie swojego stylu, znalezienie odpowiedniej pisarskiej ścieżki. Warto iść po kolei, wtedy widać ewolucję mojego pisarstwa. Warto również zapoznać się z audiobookami, które nie są wydane na papierze.

Mieszka Pani w Sosnowcu. Czy to miasto jest także bohaterem którejś z książek?

Akurat Sosnowiec nie, chociaż mieszkam tu już jakiś czas i bardzo lubię to miasto. Pojawia się ono sporadycznie, jednak bohaterem, jeśli już, zazwyczaj są Mysłowice. Ostatnio jednak myślałam o tym, że Sosnowiec to ciekawe miejsce i warto umieścić tutaj miejsce akcji. Zawsze mogę zrobić research – a to przecież bardzo lubię. Poza tym to ciekawe miasto ze względu na stosunek Ślązaków do Zagłębia, taka ciekawostka historyczna. Wspominam o tym w swoich tekstach.

Czy na każdy trudny temat czytelnik odnajdzie jednoznaczną odpowiedź w powieści?

Nie 🙂 Staram się nie odpowiadać wprost, a zmuszać czytelnika do zastanowienia się, ponieważ to on powinien znaleźć swoją odpowiedź. Nie mogę nikomu niczego zarzucać, ja mam tylko poruszyć strunę, która będzie drgała, która wywoła lawinę dyskusji, myśli, wniosków.

„Serce lasu” to moje pierwsze spotkanie z Pani twórczością. Wbrew magicznej okładce to wcale nie jest lekka powieść w odbiorze…

I przyznam, że to niezmiernie mnie dziwi. Ponieważ w założeniu to miała być łatwa i przyjemna powieść, ale jak widać chyba nie potrafię takich pisać. Choć przyznam, że to najlżejsza z moich powieści. Taka najbardziej delikatna. Wplotłam tu magię i las, one miały sprawić, że „Serce lasu” będzie… łatwe. Powiem szczerze: dopiero gdy zaczęły spływać recenzje, zorientowałam się, że, kurcze blade, może to nie jest takie całkiem delikatne jak mi się wydawało… To chyba o czymś świadczy.

Jakie pasje oprócz pisania posiada Patrycja Żurek?

Oczywiście uwielbiam czytać, to wiadomo. Pochłaniam tony książek. Poza tym lubię robić zdjęcia, głównie właśnie książkom i przyrodzie, ale robię to całkowicie bez wyczucia i amatorsko 😉 Uwielbiam spacery i patrzenie w niebo. Lubię oglądać sport, piłkę nożną i skoki narciarskie, ale również olimpiady. Kocham seriale (ale nie filmy!). Najwięcej jednak czasu zajmują w moim życiu książki.

Rozmowę poprowadziła Mama Dropsa

„Serce lasu” – Patrycja Żurek (patronat Mamy Dropsa)

Read More
serce lasu okładka 3d

Patrycja Żurek, Serce lasu, Wydawnictwo Dragon 2022.
Patronat medialny Mamy Dropsa

Powieść obyczajowa Patrycji Żurek „Serce lasu” to nie tylko śliczna okładka, która kusi do lektury. Historię poleca Aleksandra Rak, jedna z ulubionych Dropsowych Autorek.

Ta magiczna, pachnąca lasem i pełna emocji opowieść jest jak plaster na zranioną duszę.

Zapraszam zatem do lektury recenzji tej niezwyklej powieści o przeznaczeniu, przed którym nie ma ucieczki i o miłości, która uzdrawia najgłębsze rany. Nie, to nie jest żaden ckliwy romans. Powieść chłonie się wszystkimi zmysłami.

Libusza i Iwo to para świetnie wykreowanych bohaterów, wywodzących się z dwóch różnych światów. których losy splotły się przypadkiem w Rymanowie Zdroju. Czy to był przypadek, czy jednak przeznaczenie?

Iwo to facet ambitny, pełen pasji, twardo stąpający po ziemi, konsekwentnie dążący do celu, zdeterminowany, pracoholik, odczuwający wsparcie ze strony rodziców. Jeden błąd. Nieprawidłowa ocena sytuacji. Źle wzięty zakręt. Wściekłość. Stracił w wypadku narzeczoną i nie mógł sobie poradzić z jej śmiercią. Obwiniał się, popadł w depresję, zaniedbał rodzinną firmę i został zmuszony do wyjazdu na leczenie do Rymanowa. Niekoniecznie wierzył w powodzenie terapii. Miał jednak czas, aby przemyśleć całe swoje życie i znaleźć jakieś wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Musiał przede wszystkim odnaleźć siebie, skoro nie miał zdolności cofania czasu. Sam sobie nie mógł pomóc. Jego wołanie o pomoc ktoś jednak usłyszał.

Libusza to lokalna wiedźma z lasu, zielarka, czarodziejka z chatki, posiadała nadnaturalne zdolności,  dar, który pozwalał jej na kontaktowanie się ze zmarłymi. Już na pierwszym spotkaniu z Iwem poczuła, że jej przeznaczeniem jest mu pomóc. To ona usłyszała wołanie i odczytała emocje mężczyzny. Mimo jego sceptycznej postawy, niedowiarstwa w jej zdolności postanowiła mu pomóc. Jednak Iwo musiał  do tego dojrzeć i się przygotować. Czarodziejka poleciła mu lekturę Sylvii Browne „Życie po Drugiej Stronie”. Chciała też poznać całą rodzinę i relacje między jej członkami, bo „poznać rodzinę, to poznać człowieka”. Czy w końcu Iwo pozwolił sobie pomóc? Jaką rolę odegrał w życiu Libuszy?

Patrycja Żurek do roli terapeuty włączyła także las. Wprawa do serca lasu, odkrywanie jego uroczych zakątków, zapach, dźwięki to wszystko sprawiło, że podczas wędrówki do serca lasu między bohaterami rodzi się miłość. Odkrywali podczas wędrówki przed sobą swoje historie, odczuwając działanie jakiejś dziwnej siły, pod której wpływem zaczynają się zmieniać. Stają się bratnimi duszami. Odnajdują siebie, swoje marzenia, wytyczają nowe cele. Odzyskują krok po kroku wolność, radość, bo robią to, czego sami chcą. Nikt nie wywierał na nich presji, nie zmuszał ich do niczego. Wiedzieli już, czego tak naprawdę potrzebowali: akceptacji, miłości, bliskości, ciepła, obecności drugiego człowieka, wolności. Po prostu pragnęli spokojnie i szczęśliwie żyć.

„Serce lasu” to powieść o różnych obliczach miłości. Najsmutniejszą twarz przepełnioną cierpieniem nosi miłość toksyczna, a doświadczyli jej oboje bohaterowie. Teraz we dwoje muszą się z niej uwolnić. Czy miłość rodząca się między nimi im w tym pomoże?  Jej twarz była pogodna, bo wyrażała nadzieję, że się to uda. Libusza miała w sobie tyle miłości, że obdaruje nią nie tylko Iwa. Jeśli kogoś kochasz, uwolnij go, jeśli wróci, będzie twoim na zawsze. Bohaterka sprawiła, że Iwo podjął decyzję o wyjeździe, by postawić na przepracowanie swoich traum do końca, zmienić perspektywę patrzenia na rodziców, nie powielać ich błędów i zachowań, zająć się swoim rozwojem, podjąć ważne decyzje życiowe, by poczuć się sobą w pełni, uwolnić swoje marzenia – po prostu chciał zorganizować swoje życie od nowa. U Libuszy podczas nieobecności Iwa też wiele się zmieniło. Postanowiła skoncentrować się na sercu, nie chciała już kontynuować dzieła przodkiń, zapragnęła pomagać innym. Pragnęła spędzić resztę życia z Iwem. Czy po rozłące bohaterowie się odnaleźli Czy Libusza wpuściła mężczyznę do swojej rzeczywistości?

W powieści pojawiła się jeszcze miłość matczyna tak pięknie namalowana słowami, emocjami i uczuciami przez Autorkę – Libusza i dziewczynka „trudna, kochana, ale trudna”. Mila jest wrażliwa, to piękna dusza. Chciałam dać temu dziecku coś, czego mam w nadmiarze. – Co takiego?- zapytał, choć podejrzewał, jaka będzie odpowiedź. – miłość – szepnęła. Powiem tylko, że Mila chce polubić Iwa, ponieważ Libusza się przy nim uśmiechała. Wątek z Milą dostarczył mi wielu wzruszeń.

Skoro jednym z bohaterów powieści jest las, to należy wspomnieć jeszcze o jednym obliczu miłości – do natury, do przyrody, która koi, cieszy oko i serce, a kontakt z nią staje się często przyczynkiem do rozmyślań nad sobą, do medytacji. Pisarka zabrała czytelnika do iście poetyckiego świata. Opisy lasu w Rymanowie czy w Białowieży są przepełnione magią, niesamowitą aurą, bo w sercu lasu czy w Miejscu Mocy można się natknąć na święte gaje, miejsca obdarzone przez dawnych Słowian szczególną czcią. W bohaterach  budziły zachwyt nad otaczającą przyrodą. Iwo nie umiał do tej pory cieszyć się pięknem natury. Podczas wyprawy uświadomił sobie, że pokochał Libuszę. Musiał jednak najpierw odnaleźć siebie, żeby jej to wyznać.

Patrycja Żurek tak poprowadziła fabułę, że z łatwością weszłam do świata przedstawionego, by towarzyszyć i przeżywać z bohaterami wydarzenia. Czasami byłam w realnym świecie pełnym zaskakujących zwrotów akcji, a następnie przenosiłam się do baśniowego świata. Libusza mnie urzekła, oczarowała swoją osobowością, darem rozmów ze zmarłymi, czy przepowiadania. Autorka świetnie ją wykreowała, że nie odczuwałam żadnego strachu, że wiedźma z lasu rzuci na mnie zły czar. Wprost przeciwnie, podczas spaceru w moim ulubionym lesie będę szukać Libuszy.

Powieść wniosła dużo spokoju do mojego serca, ukoiła lęki. Dodała także odwagi, wiary i nadziei, że nigdy nie jest za późno na otwieranie się na nowe, na zmianę życia, na odnalezienie w życiu tego, co jest ważne. A mnie często towarzyszą lęki przed zmianami.

Polecam Wam tę świetnie napisaną powieść o poszukiwaniu siebie, o akceptacji, o tolerancji a przede wszystkim o otworzeniu się na miłość. Ne wywierajmy presji na drugiego człowieka, nie organizujmy mu życia. Kochając, pamiętajmy o daniu wolności i przestrzeni.

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Dragon.