Ekspozycja – Remigiusz Mróz

Choć Ekspozycję Remigiusza Mroza przeczytałam wczoraj wieczorem, wciąż jestem w szoku. Nie wierzę, że to się tak skończyło! Nie zgadzam się! Mimo że na początku nie mogłam się „wgryźć” w ten kryminał, później nie potrafiłam się oderwać. Ostatnie sto stron czytałam, kompletnie nie zwracając uwagi na rzeczywistość. Po odłożeniu książki na półkę natychmiast zamówiłam drugą część – Przewieszenie
W Ekspozycji nie ma mowy o stopniowaniu napięcia, powolnym wprowadzaniu czytelnika w świat przedstawiony. Autor zaczyna z grubej rury – główny bohater, komisarz Forst, dokonuje oględzin zwłok na Giewoncie. Na ramionach słynnego krzyża powieszono mężczyznę, a zabójca nie zostawia żadnych śladów. Prawie żadnych, bo w ustach tragicznie zmarłego pracownika naukowego kryje się pochodząca ze starożytności moneta. Nagle, bez konkretnej przyczyny, policjant zostaje odsunięty od śledztwa. Wiktor nie godzi się z postanowieniem przełożonych i razem z popularną dziennikarką stacji informacyjnej, Olgą Szrebską, na własną rękę szuka zabójcy. W trudnościach i sytuacjach, które napawają czytelnika przerażeniem, mogą liczyć na wysoko postawionego urzędnika… Trop prowadzi ich zarówno do początków chrześcijaństwa, jak i na pobliską Ukrainę i do Rosji. Czas ucieka, a zabitych z monetami w przełyku przybywa.  Czy duetowi uda się odnaleźć mordercę? 
Moją ulubioną mrozową parą byli i nadal są Joanna i Kordian. Choć przyznam, że Olga i Wiktor wcale nie są gorsi od prawników.  Ona – rasowa dziennikarka, która w śledztwie widzi szansę na zdobycie kolejnego szczebla kariery. On – dobry, kierujący się intuicją glina, ale i kobieciarz, mający problem z alkoholem. Między komisarzem a panią redaktor od samego początku czuć chemię. To wyraziste postaci. Oboje lubią grać pierwsze skrzypce, co prowadzi do sprzeczek i konfliktów nawet w najbardziej niebezpiecznych sytuacjach.
Język, jak przystało na prozę Mroza, jest przystępny, a książkę się wręcz połyka. Nie brakuje w niej wulgaryzmów, ale i żartów, i ironicznych wypowiedzi komisarza. Autor dba o szczegóły, co pokazuje choćby wątek ze zwojami lub opis Czarnego Delfina i panujących w nim reguł. Choć niektóre sytuacje wydają się być nieprawdopodobne, to nie ma znaczenia. Czytając pierwszy tom serii o Forście, zapomina się o całym świecie. 
Ekspozycja ma w moim odczuciu jeszcze jeden atut. Fragmenty pierwszej części dzieją się w bliskich mojemu sercu, ale i geograficznie okolicach. Modliborzyce, Wolica, Komenda Powiatowa w moim rodzinnym mieście Janowie… Jestem bardzo ciekawa, skąd pomysł, by Olgę i Wiktora wysłać właśnie tam. 
Historia, intryga, tajemnice, które odkrywa komisarz Wiktor Forst, w moim odczuciu biją na głowę te, które znam z serii o Chyłce i Zordonie (Kasacja, Zaginięcie). To niesamowite, że każda książka Remigiusza Mroza wydaje się być lepszą od już przeczytanej. Mróz ma talent. Wielki talent. Jak nikt potrafi zostawić czytelnika z niedosytem i książkowym kacem. Czuję, że wiosna nie zagości w mojej biblioteczce zbyt szybko. Ale dobrze mi z tym. Dobrze mi z moim mrozoholizmem. 
wydawnictwo: Filia
liczba stron: 480