„Zawierucha” – Stanisław Krzemiński

Read More
 

 

Stanisław Krzemiński, Zawierucha, cykl powieści „Drogi do wolności”, Wydawnictwo Znak 2018.
 
Dziś, 27 grudnia, obchodzimy setną rocznicę wybuchu powstania wielkopolskiego. To dobry dzień na dodanie tej recenzji. I data, i wydarzenie, i powieść, którą pragnę Wam polecić, ściśle wiążą się bowiem z zawieruchą, jaka opanowała nasz kraj po odzyskaniu niepodległości. Oto recenzja trzeciej i (chyba) ostatniej części cyklu, który pokochałam całym literackim sercem – „Drogi do wolności” Stanisława Krzemińskiego.
 
Tytułowa zawierucha dotyka nie tylko kraj złożony z trzech części i scenę polityczną – akcja powieści rozgrywa się bowiem pod koniec 1918 i na początku 1919 roku. Zawierucha jest także w domu sióstr Biernackich i w ich młodych, niedoświadczonych sercach. Alina rozkwita u boku starszego od siebie dziennikarza. Lala próbuje się pogodzić z rzeczywistością i przygotować do roli samotnej matki. Marynia zaś nadal czeka na Szymona, ale chyba bardziej z poczucia obowiązku, bowiem w jej sercu i myślach coraz częściej gości ktoś inny…
 
Początek nowej ery dla państwa wpływa nie tylko na życie osobiste dziewcząt. Prowadzenie „Iskry” – nowoczesnego czasopisma, propozycji dla wyemancypowanych kobiet, dla obywateli niebojących się dyskusji i odrzucenia konwenansów, w wolnej Polsce nie jest tak łatwe, jak planowały. Kłopoty finansowe zmuszają panny Biernackie do wejścia w spółkę – nie każdej z sióstr jest to na rękę. Czy ich wspólnik ma czyste zamiary i zależy mu na siostrach tylko w kwestiach biznesowych…?
 
Koniec wojny okazuje się być początkiem walki o wolność, szczęście, miłość i własną tożsamość. Kobiety, i młode, i te bardziej doświadczone, w świecie skrępowanym skostniałymi zasadami poznają smak namiętności i przeżywają własne dramaty.
 
Mam wrażenie, że los najdotkliwiej doświadczył najmłodszą z sióstr, Lalę. Ciężarna musi się zmierzyć z przygotowaniem do nowej roli w życiu i  pytaniami o tożsamość ojca dziecka. Najtrudniejsze jednak okazuje się pogodzenie z rzeczywistością i uśpienie własnych głębokich uczuć, które często dają o sobie znać. Dziewczyna może liczyć na matkę, która do tej pory pozostawała w cieniu rodziny. Anna staje się jej powiernicą. Matkę i córkę zbliża złamane wojną, tajemnicami, zdradą i śmiercią serce… Dzięki temu jako czytelnik lepiej poznałam Annę – postać skomplikowaną i w głębi duszy bardzo nieszczęśliwą.
 
Z zaciekawieniem śledziłam też perypetie Aliny, której związek ze starszym dziennikarzem z każdą stroną nabierał rumieńców. Z zamkniętej w sobie, zakompleksionej dziewczyny stawała się coraz pewniejszą siebie (także w kwestiach zawodowych) kobietą.
 
Pod względem narracji i wielowątkowości Zawierucha nie różni się od swoich starszych sióstr, poprzednich dwóch części cyklu (Iskra i Jesienny poniedziałek). W swoich książkach Stanisław Krzemiński przybliża też postawę starszego pokolenia jesienią 1918 roku oraz wiosną i latem 1919. Tak samo jak dziewczyny, nową rzeczywistość odkrywają ich rodzice, babka czy ciotka, o wątku której i w tej części nie zapomniano. Dla mnie fragmenty dotyczące jej niezwykłej relacji ze sprzedawcą gazety bratanic był jednym z tych wyciskających łzy i kojących serce.
 
Należy podkreślić, że i w tej części siła zdecydowanie jest kobietą. Ignacy – głowa rodziny, jak dla mnie jest niemal niewidoczny w tej historii. Niepodległość przynosi kobietom wolność także w kwestii praw wyborczych – możliwość oddania głosu na wybranych kandydatów przez wszystkich członków rodziny Biernackich to jeden z najbardziej podniosłych i wzruszających momentów w książce.
 
Miłość do ojczyzny, poczucie obowiązku i wpajane przez lata zasady przeplatają się z namiętnością, pierwszymi poważnymi relacjami damsko-męskimi i wielkimi przemianami w wielkiej polityce. Wszystko to dotyka sióstr Biernackich. Alina, Marynia i Lala choć różnią się wyglądem i charakterem, to łączy je wspólny cel – odniesienie sukcesu zarówno na rynku wydawniczym, jak i w życiu prywatnym. W nowej, odrodzonej Polsce poznają smaki nieznanych im przeżyć i doznań – niestety, nie zawsze pozytywnych. Jeśli chcecie wiedzieć czy i jak stawią czoło nowym problemom nowej epoki, sięgnijcie po Zawieruchę. Lektura tej powieści na pewno nie będzie marnowaniem czasu!
 

 

„Jesienny poniedziałek” – Stanisław Krzemiński

Read More
 

 

Stanisław Krzemiński, Jesienny poniedziałek, seria „Drogi do wolności”, Wydawnictwo Znak 2018.
 
Po raz drugi, dzięki serii Stanisława Krzemińskiego, wybrałam się w wyjątkową (literacką) podróż do Krakowa z 1918 roku. Z wyjątkowej jesieni 1918 roku. Wyjątkowej dla Polaków i Polski.
 
Bitwa wielkich polityków o wolność utraconą przez rozbiory miesza się z bitwą o wolność – kobiet i słowa, toczoną przez siostry Biernackie. Alina, Lala i Marynia walczą z niemal całym światem. Rodziną, konkurencją, stereotypami. Wreszcie z samymi sobą. I przed władzami, i przed dziewczęta niełatwa droga do wolności. Cieszę się, że mogłam nią podążać razem z bohaterami.
 
W tej części cyklu Drogi go wolności najbardziej przykuła moją uwagę przemiana Aliny. Z zepchniętej w cień najstarszej siostry, na oczach czytelników staje się kobietą. Dzięki fascynacji starszym kolegą po fachu, cenionym dziennikarzem, odkrywa krok po kroku uśpioną dotychczas kobiecość. Poznaje nieznane jej dotąd reakcje własnego ciała. Słyszy dźwięk nigdy nie dotykanych strun w sercu i duszy. Na własnej skórze poznaje świat znany jej dotąd z literatury lub, co było dla niej źródłem goryczy i ukłucia zazdrości, opowieści młodszych sióstr.
 
Dodatkowo jej wyobrażenia o dziennikarstwie, o sposobie prowadzenia gazety, przygotowywania nowych numerów pisma zderzają się, momentami boleśnie, z przełomową rzeczywistością. Alina, dzięki intuicji, warsztatowi, wyczuciu i wsparciu wspomnianego już kolegi – gwiazdy środowiska, zaczyna się stawać rozpoznawalna w gronie krakowski żurnalistów.
 
Jesień 1918 roku to bowiem nie tylko odrodzenie Państwa Polskiego. To także odrodzenie, a właściwie narodzenie nowego czasopisma. „Iskra” – dziecko sióstr Biernackich, ma trudny start, głównie ze względu na płeć właścicielek. Zmiany na arenie międzynarodowej zapoczątkowują jednak zmiany w traktowaniu i pozycji kobiet w społeczeństwie. To jednak dopiero początek, dlatego Alina, Maria i Halina muszą przebić niejeden mur. Warto podkreślić, że, zwłaszcza konkurencja, obawia się ich nie tylko ze względu na płeć, ale przede wszystkim ze względu na ich świeże i nieco rewolucyjne spojrzenie na świat i funkcjonowanie dziennikarskiego środowiska. Imponują i budzą niechęć zarazem talentami, inteligencją i wrażliwością właściwą tylko kobietom.
 
Debiut sióstr na rynku zbiega się także ze zmianami w ich życiu uczuciowym. Alina odkrywa smak pierwszej fascynacji. Marynia pozostaje wierna narzeczonemu Szymonowi (żołnierzowi), choć i w jej, i w sercu czytelnika pojawiają się wątpliwości. Życie najbardziej doświadcza Lalę. Rodzinne sekrety i mroczna przeszłość ojca doprowadzają do tragedii i na zawsze zmieniają jej życie. Jestem bardzo ciekawa, jak ta młoda dziewczyna udźwignie ten  ciężar w III części serii.
 
W II części cyklu Drogi do wolności siła jest kobietą. Siłą są panny Biernackie. Silna, mimo przykucia do łóżka, pozostaje Emilia – w przenośni i dosłownie ucho domu. Dobra obserwatorka świetnie wyczuwa emocje domowników. Wydaje się bardziej zorientowana niż pełni sprawna synowa, zajęta romansem i pielęgnowaniem zapomnianej pasji. Ignacy – jedyny mężczyzna w rodzinie, pozostaje wycofany, pogubiony w otaczającej go kobiecej rzeczywistości. Głową rodziny jest tylko tytularnie – funkcję tę pełni niezmiennie jego wyemancypowana siostra, moja ulubienica z poprzedniego tomu.
 
Podoba mi się bardzo, że w książce Stanisława Krzemińskiego nie ma postaci tylko dobrych i tylko złych. Czytelnik spotyka bohaterów z krwi i kości. Z zaletami i wadami. Z sercem na dłoni i mrokiem w duszy. Postaci zmagają się z codziennymi bolączkami. Krzemiński nie koloryzuje – pokazuje skomplikowane, niekiedy tragiczne losy rodziny Biernackich i innych bohaterów.
 
Tytułowy jesienny poniedziałek – 11 listopada 1918 roku – staje się końcem i początkiem zarazem nowego życia da Polski i Polaków. Także da sióstr Biernackich, które ojczyznę znały tylko z opowieści. Jak odnajdą się w nowej rzeczywistości?
 
Książkę czytałam z ogromną przyjemnością. Dzięki świetnie skonstruowanym opisom, naturalnym dialogom (zgodnym z polszczyzną obowiązującą na początku XX wieku) – językowi pełnemu emocji – nie potrafiłam oderwać się od lektury. Ze współczesnego Rzeszowa trafiłam do jesiennego Krakowa, październikowego i listopadowego Wiednia przełomowego roku. Czułam się, jakbym towarzyszyła bohaterom, była ich cieniem, świadkiem wydarzeń. Uwielbiam takie literackie podróże, kiedy całkowicie zanurzam się w świat przedstawiony.
 
Cieszę się, że na półce czekała na mnie III część serii. Zawierucha to bezpośrednia kontynuacja Jesiennego poniedziałku. Dzięki temu z życia bohaterów nic mi nie umknie, nie muszą opuszczać wolnego już Krakowa ani na chwilę.
 
Drogi do wolności panien Biernackich, ich rodziny i bliskich nie były i nie są łatwe. 11 listopada 1918 roku te drogi się nie kończą. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Pozwólcie więc, że w tym miejscu postawię kropkę i wrócę do lektury. Zachęcam, byście zrobili to samo i sięgnęli po te wyjątkowe pod każdym względem tytuły.
 
Jedna rodzina. Jedno marzenie. Wiele dróg. Poznaj je. Naprawdę warto.
 
Za egzemplarz powieści dziękuję Wydawnictwu Znak!

 

„Iskra” – Stanisław Krzemiński

Read More
 

 

Stanisław Krzemiński, Iskra, cykl Drogi do wolności, Wydawnictwo Znak 2018.
 
Trzy siostry, trzy pokolenia, trzech zaborców. Drogi do wolności to niezwykła seria o wielopokoleniowej rodzinie, której przyszło żyć w trudnych i ważnych dla historii kraju czasach – czasach wojny, ale i przełomu i odrodzenia Polski. Nie oglądam serialu, który od kilku miesięcy emituje TVP. Mimo to z wielką radością skorzystałam z propozycji Wydawnictwa Znak i przygarnęłam trzy tomy cyklu. Zanurzyłam się w świecie I wojny światowej – wojny, w moim odczuciu, nieco zapomnianej. Wojny, o której mówi się tylko w kontekście powstań i 11 listopada. A przecież te cztery lata na zawsze zmieniły Europę i świat. Zmieniły ludzi. Zmieniły sytuację naszego państwa (którego przecież w momencie wybuchu nie było na mapach) na arenie międzynarodowej. Zmieniły Polaków porozrzucanych po zaborczych państwach. Zmieniły wreszcie trzy główne bohaterki powieści – Alinę, Marynię i Halinę.
 
Trzy siostry – najstarsza Alina i młodsze bliźniaczki na kartach powieści dorastają. Przeżywają pierwsze miłości, szukają tożsamości, planują przyszłość, próbując odnaleźć się w nowej, wojennej rzeczywistości. Kochają i tęsknią. Kochają i tęsknią za drugim człowiekiem. Kochają i tęsknią za ojczyzną, którą, z racji młodego wieku, znają tylko z opowieści rodziny.
 
Dramat wojny, wielka polityka i kreująca się niepodległość przenikają się z codziennością głównych bohaterek. Z ich wzlotami i upadkami. Chwilami beztroskiej radości i głębokiego smutku. Sukcesy przeplatają się z rozczarowaniami. Czy Kraków lat 1914-1918 będzie dla panien Biernackich łaskawy?
 
Iskra to nie tylko trzy siostry. To także ich rodzice, między którymi próżno szukać płomiennego uczucia; babka – głowa rodziny, ciotka – aptekarka o rewolucyjnych jak na swoje czasy poglądach; chłopcy, o których rozmyślają dniami i nocami. To w końcu mieszkańcy Krakowa, przejezdni, goście bliżej lub dalej związani z rodziną Biernackich. Na kartach powieści autor przedstawił ówczesną panoramę społeczną miasta, nie pomijając żadnej z grup społecznych. Cieszy mnie, że przybliżył zasady funkcjonowania rynku wydawniczego na początku ubiegłego stulecia.
 
Choć siostry łączą więzy krwi, a dwie z bohaterek są bliźniaczkami, muszę przyznać, że Stanisław Krzemiński wykreował kompletnie różne postaci. Dziewczyny w moich wyobrażeniach różnią się nawet fizycznie. Wszystkie po trochu są mi bliskie – z Aliną łączy mnie miłość do języka polskiego, marzenia o pisaniu i utykanie na nogę. Lala to wulkan energii, optymistka. Iskierka, promień słońca w ponurym mieszkaniu w krakowskiej kamienicy. Marysia, romantyczka, angażuje się w pomoc żołnierzom, wydaje się najbardziej zorganizowana z rodzeństwa.
 
Zaciekawiła mnie postać Janiny – siostry pana domu. Na początku wydała mi się zgorzkniałą starą panną – pozbawioną pozytywnych uczuć i emocji, która tylko myśli, jak dopiec bratowej. Porównywałam ją w myślach do lodowca lub skały. Jednak z każdą częścią książki  coraz bardziej zaczynałam ją lubić. Poznając jej historię, poznałam też przyczyny oziębłości, poczucia wyższości obowiązku nad potrzebami serca. Tak została wychowana, okrutnie doświadczył ją los… Odkładając Iskrę na półkę, zaliczyłam ją do grona moich ulubionych bohaterek.
 
Iskra to przede wszystkim siła kobiet. Siła trzech sióstr, siła babci Emilii, siła Janiny. To kobiety rządzą w domu i domem Biernackich. Ignacy, choć jest właścicielem prężnie działającego przedsiębiorstwa, swoją odwagę i męstwo okazuje dopiero na froncie I wojny światowej. Przed wybuchem walk wydaje się zagubionym mężczyznom, który ukojenie zamiast w ramionach żony, znajduje u boku lokalnych prostytutek i we wspomnieniach z młodości. To właśnie te wspomnienia, rodzinne sekrety i wydarzenia sprzed sprawiają, że dzieje jego rodziny zmieniają się bezpowrotnie, choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Do czego doprowadzą niewyrównane rachunki?
 
Iskrę czyta się szybko i z ogromną przyjemnością. Inspiracją do napisania tej powieści stały się pamiętnik i wspomnienia matki autora, a pewne zdarzenia opisane w książce (nie tylko te związane z wojną i sytuacją polityczną) miały miejsce naprawdę. Czytając kolejne zdania, czuje się emocje, sentyment, bliskość autora z bohaterami. Dzięki opisom i trzecioosobowej narracji i czytelnik może towarzyszyć postaciom na krakowskich ulicach, w kawiarniach, hotelach czy wreszcie na froncie I wojny. Cieszę się, że na półce czekał kolejny tom i mogłam od razu kontynuować lekturę. Ciężko byłoby się rozstać ze światem Krakowa początku XX wieku. Dlatego pozwólcie, że w tym miejscu skończę recenzję, by wrócić do kolejnej części. A Wam polecam Iskrę. Jeśli lubicie sagi, których akcja rozgrywa się w miastach ogarniętych wojenną zawieruchą – to książka dla Was. Myślę, że spodoba się też widzom mojego ukochanego Czasu honoru. W tej książce jest miejsce na szczęście i łzy, radości i dramaty. Po prostu na życie.